SNRL
|
https://www.dziennikprawny.pl/pl/a/czy-lekarz-moze-odmowic-wystawienia-skierowania-na-badania
Obciążanie
lekarzy
kosztami
badań
jest
bezprawne
- wyrok
WSA
Obciążanie
lekarzy
kosztami
zlecanych
badań
diagnostycznych
narusza
przepisy
prawa –
orzekł
Wojewódzki
Sąd
Administracyjny
w
Warszawie.
Podzielił
stanowisko
Rzecznika
Praw
Pacjenta,
że takie
praktyki
mogą
powodować
realne
zagrożenie
dla
pacjenta,
gdyż
stawiają
lekarza
w
sytuacji
potencjalnego
konfliktu
interesów.
sygn.
akt VII
SA/Wa
2173/20
|
|
Wypalenie
zawodowe
dotyka
coraz
więcej
lekarzy.
To
często
skutek
niedoborów
w
systemie
ochrony
zdrowia.
Dane
wskazują,
że w
pewnych
zawodach
odsetek
osób z
wypaleniem
zawodowym
sięga
nawet 70
proc.
Wśród
lekarzy
najbardziej
narażeni
na nie
są
specjaliści
medycyny
ratunkowej,
chirurdzy,
ortopedzi,
specjaliści
medycyny
paliatywnej
oraz
specjaliści
medycyny
rodzinnej.
Wypalenie
zawodowe
dotyka
medyków,
których
praca
obarczona
jest
dużą
niepewnością,
którzy
wykonują
swoje
obowiązki
pod
presją
czasu i
są
narażeni
na
liczne
przeciążenia
obowiązkami.
Wzmaga
je także
zła
organizacja
pracy.
Nieprawidłowość
organizacji
pracy
nie
dotyczy
poziomu
pojedynczej
placówki,
a wynika
z
nieprawidłowości
w
funkcjonowaniu
systemu.
Zarządzanie
przychodnią
leży w
gestii
lekarza
- do
systemu
musi się
dostosować.
Niepokoi,
że
wypalenie
dotyka
coraz
młodszych
lekarzy,
którzy
są
dopiero
na
początku
swojej
drogi
zawodowej.
-
Lekarze
publicznego
sektora,
nie mają
wpływu
na
organizację
systemu
czy
poziom
biurokracji.
Wypalenie
zawodowe
mniej
dotyka
lekarzy
pracujących
w
prywatnym
sektorze
opieki
zdrowotnej,
gdzie
jest
dużo
więcej
czasu
„na
pacjenta”
oraz
mniej
wyzwań w
związku
ze
zmieniającą
się
rzeczywistością
prawną i
organizacją
systemu
- mówi
Małgorzata
Stokowska-Wojda,
lekarka
rodzinna
w
Przychodni
Lekarza
Rodzinnego
w
Łaszczowie
na
Lubelszczyźnie
i
ekspertka
Federacji
Porozumienie
Zielonogórskie.
Kolejnym
czynnikiem
jest
brak
równowagi
między
pracą, a
odpoczynkiem.
-
Istotne
jest jak
bardzo
jesteśmy
obciążeni
pracą i
ile mamy
czasu na
odpoczynek
czy
podniesienie
kwalifikacji.
Okazuje
się, że
w małych
placówkach,
jakimi
są w
większości
poradnie
POZ, to
ogromny
problem
- mówi
Małgorzata
Stokowska-Wojda.
-
Lekarze
są
przemęczeni.
Latami
nie
wykorzystują
urlopów
i nawet
chorzy –
pracują,
bo nie
ma komu
ich
zastąpić.
Siedem
lat nie
miałam
urlopu.
W tym
roku
udało mi
się
wyjechać
na 4
dni. Nie
dlatego,
że nie
chcę,
tylko -
nie
mogę.
Mając
kontrakt
z NFZ
praktycznie
nie mam
prawa
chorować
ani
odpoczywać
-
dodaje.
„Czynnikiem
ryzyka”
są także
krzywdzące
opinie
na temat
lekarzy.
- Opinie
wygaszane
przez
niektórych
polityków
na temat
lekarzy
są
często
obraźliwe.
Przez
różnych
decydentów
jesteśmy
przedstawiani
jako
grupa
roszczeniowa.
Poprawa
warunków
leczenia,
o którą
występujemy,
ma na
celu
zapewnienie
naszym
pacjentom
godnych
warunków
opieki.
Jednak
niedobory
systemu
sprawiają,
że chory
odreagowuje
frustracje
w
przychodni
POZ, bo
jesteśmy
najbliżej
pacjenta.
To, w
konsekwencji,
wzmaga
wypalenie
zawodowe
- mówi
lekarka.
Pandemia
covid
była
dodatkowym,
bardzo
poważnym
obciążeniem.
-
Wszyscy
się
izolowali
przez
nieznanym,
lekarze
długo
nie
mieli
żadnych
zabezpieczeń.
Nie było
szczepień.
Lekarze
chorowali
i
umierali.
Tak samo
ich
bliscy,
rodzina
i
pacjenci.
Był
bardzo
krótki
moment
aplauzu
i bicia
braw na
stojąco.
Potem
uznano
ich
za...trędowatych
- ludzie
obawiali
się, że
to
lekarze,
pielęgniarki
i
ratownicy
medyczni-
przenoszą
chorobę
i
zarażają
innych.
Byli
odpowiedzialni
i
obciążeni
ponad
miarę.
I, co
najgorsze,
niewielu
to
doceniło
– dodaje
Małgorzata
Stokowska-Wojda.
***
W
2019 r.
Światowa
Organizacja
Zdrowia
uznała
wypalenie
zawodowe
za
oficjalną
diagnozę
medyczną
i
wpisała
je do
klasyfikacji
ICD-11.
Więcej
na ten
temat w
materiale
filmowym:
https://www.youtube.com/watch?v=msB11_Al_EU
|
POZ masowo wysyła do NFZ wezwania do zapłaty
|
Pomimo
odesłania
przez
przedstawicieli
POZ
aneksów
do umów
z
Narodowym
Funduszem
Zdrowia,
płatnik
postanowił
wstrzymać
wypłaty
środków
przeznaczonych
na
podwyżki
dla
pracowników
POZ,
choć te
powinny
być
wypłacone
nawet
bez
aneksów.
Tymczasem
podpisane
i
złożone
przez
przychodnie
aneksy
czekają
w NFZ.
Na co?
Przedstawiciele
POZ
zrzeszeni
w
Federacji
Porozumienie
Zielonogórskie
zgodzili
się na
wszystkie
punkty
umowy z
NFZ poza
jednym.
Zarówno
środki
przeznaczone
na
budżet
powierzony,
jak i na
podwyżki
nie
wzbudziły
sprzeciwu
lekarzy.
Punktem
zapalnym
okazała
się
jednostronna
zmiana
przez
Narodowy
Fundusz
Zdrowia
okresu
wypowiedzenia
umów.
Lekarzom
POZ
zaproponowano
wydłużenie
okresu
wypowiedzenia
z 45 na
90 dni,
choć
decyzję
podjęto
bez
konsultacji
i
wyjaśnienia
przyczyn
takiej
zmiany.
Przez 7
lat
funkcjonował
zapis o
45
dniach,
NFZ
podjął
decyzję
o
zmianie
i mimo
wcześniejszych
standardów
wspólnego
wypracowywania
kompromisu
w
sprawach
spornych,
tym
razem lekarze
zostali
postawieni
przed
faktem
dokonanym,
dowiadując
się o
jednostronnej
zmianie…
z
nadesłanych
przez
NFZ
aneksów.
„Placówki
zrzeszone
w
Porozumieniu
Zielonogórskim
odesłały
do NFZ
podpisane
aneksy
do umów,
jedyną
zmianą
było
przekreślenie
okresu
wypowiedzenia
na
dotychczas
funkcjonujący,
ponieważ
nowa
propozycja
nie była
z nami
skonsultowana
i nie
możemy
zgodzić
się na
przedmiotowe
traktowanie
personelu
medycznego.
,Nasza
zgoda na
pozostałą
treść
aneksów
najwidoczniej
nie
została
wzięta
pod
uwagę,
ponieważ
NFZ
wstrzymał
placówkom
wypłaty,
choć ta
kwestia
aneksów
nie
wymaga.Trudno
nam
zrozumieć,
dlaczego
płatnik
chce
ukarać
pacjentów,
bo
przecież
to oni w
konsekwencji
padną
ofiarą
zawirowań
w
systemie”
– mówi
Jacek
Krajewski,
Prezes
Federacji
Porozumienie
Zielonogórskie.
Szumnie
zapowiadane
podwyżki
dla
pracowników
ochrony
zdrowia
okazują
się
fikcją,
choć
część
placówek
otrzymała
wypłaty,
ale na
starych
zasadach.
Trudno
doszukiwać
się w
tym
postępowaniu
logiki,
szczególnie
w dobie
głośno
zapowiadanych
podwyżek,
ale i
koordynacji
w POZ,
która od
1
października
ma stać
się
rzeczywistością.
W
obliczu
bieżących
wydarzeń
i
strategii
płatnika,
obawą
napawa
już nie
tylko
widmo
POZ
dwóch
prędkości,
czyli
pogorszenia
dostępu
do
opieki
zdrowotnej
dla
pacjentów
małych
miast i
wsi.
Niepokój
budzi
polityka
podwójnych
standardów,
czyli
przedmiotowego
traktowania
środowiska
medycznego
i
jednocześnie
obarczania
ich winą
za błędy
systemu.
Tymczasem
warto
przypomnieć,
że za
sprawne
funkcjonowanie
systemu
odpowiadają
decydenci,
lekarze
są tylko
narzędziem.
I tu
warto
podkreślić
–
narzędziem
do tego,
aby
zapewnić
bezpieczeństwo
zdrowotne
Polaków.
Czy
jednostronna
zmiana
aneksów,
a
następnie
wstrzymanie
wypłat
zapewnia
pacjentom
poczucie
bezpieczeństwa? „Próbujemy
odpowiedzieć
sobie na
to
pytanie,
dlaczego
płatnik
najpierw
bezprawnie
traktuje
lekarzy
POZ, aby
następnie
–
również
bezprawnie,
wstrzymać
wypłaty. Wielokrotnie
deklarowaliśmy
chęć
rozmowy.
Jeśli
NFZ ma
inny
punkt
widzenia,
spotkajmy
się i
przedyskutujmy
wątpliwe
kwestie.
Przypominam,
że
żyjemy w
dużym,
cywilizowanym
kraju,
który
jednak
mierzy
się z
ogromnym
kryzysem
w
ochronie
zdrowia
i
logicznym
wydaje
się, że
należy
podjąć
wszelkie
działania,
które
zapobiegną
jego
rozwojowi.
Natomiast
NFZ robi
dokładnie
odwrotnie.
Chociaż
pytanie
powinno
brzmieć
czym tak
naprawdę
zawinił
pacjent?”
–
zastanawia
się Wojciech
Pacholicki,
Wiceprezes
Federacji
Porozumienie
Zielonogórskie.
Dzisiaj
placówki
masowo
wysyłają
NFZ
wezwania
do
zapłaty.
Czy
płatnik
pozwoli
POZ
pracować,
a
pacjentom
poczuć
się
bezpiecznie?
Czekamy.
„Dlaczego
wypłacenie
w tym
roku
podwyżki
4,5
proc.
wszystkim
świadczeniodawcom
w Polsce
nie
wymagało
aneksów,
przecież
w prawie
nic się
nie
zmieniło?”
– pyta Marek
Twardowski,
Wiceprezes
Federacji
Porozumienie
Zielonogórskie.
|
W 40
proc.
poradni
POZ
zabraknie
środków.
Kto
odpowie
za
śmierć
małych
poradni?
|
Czy
specjaliści
medycyny
rodzinnej,
którzy
reprezentują
mieszkańców
zarówno
dużych
miast,
jak i
małych
miejscowości,
krzyczą
zbyt
cicho,
dlatego
ich głos
milknie
w morzu
innych?
Kogo
interesuje
los
pacjenta,
który w
wielu
miejscach
w Polsce
ma
trudność
z
dostępem
do
specjalistyki,
a za
chwilę
może
również
stracić
dostęp
do
lekarza
POZ? Po
konferencji
AOTMiT
lekarze
rodzinni
z
Federacji
Porozumienie
Zielonogórskie
zadają
sobie
pytanie
– jak
powiedzieć
pacjentom,
że być
może ich
poradnia
przestanie
istnieć,
bo
akurat
dla nich
zabrakło
środków?
Po
konferencji
Agencji
Oceny
Technologii
Medycznych
i
Taryfikacji
nasuwa
się
jeden
wniosek
– choć
znalazły
się
pieniądze
dla
szpitali,
dla
specjalistów
medycyny
rodzinnej
ich
zabrakło. Zabrakło
środków
na
leczenie
milionów
Polaków
zwłaszcza
z małych
miejscowości. Od
momentu,
kiedy
pojawiła
się
rekomendacja
AOTMiT w
zakresie
finansowania
świadczeń
opieki
zdrowotnej,
gdzie
przyjęto
drugi
wariant
wyceny,
drastycznie
zaniżając
finansowanie
dla POZ,
popełniając
przy tym
wiele
błędów
merytorycznych,
bez
konsultacji
ze
środowiskiem
na temat
ich
potrzeb
i
możliwości
oraz
pomimo
apelu
lekarzy
rodzinnych,
w tym
Kolegium
Lekarzy
Rodzinnych
w Polsce
i
Polskie
Towarzystwo
Medycyny
Rodzinnej,
wyceny
nie
uległy
zmianie.
„Przeprowadziliśmy
ankietę
wśród
poradni
należących
do
Federacji
Porozumienie
Zielonogórskie.
Niemal
40 proc.
poradni
porównując
koszty z
czerwca
i lipca
dotyczące
wynagrodzeń,
ale też
innych
kosztów
wynikających
z
galopującej
inflacji,
stoi
przed
ryzykiem
zamknięcia
poradni. Kto
spojrzy
w oczy
pacjentom
i powie
im, że
akurat
dla nich
zabrakło
pieniędzy?
To
dyrekcjom
placówek
medycznych
zarzuca
się
niegospodarność,
ale
zastanawiam
się jak
w takim
razie
nazwać
brak
odpowiedniego
systemu
finansowania,
który
zapewni
wszystkim
Polakom
równy
dostęp,
zwłaszcza
do POZ?”
– pyta
Jacek
Krajewski,
prezes
Porozumienia
Zielonogórskiego.Trudno
zrozumieć
stanowisko
AOTMiT,
tym
bardziej,
że od
wielu
lat mówi
się o
przeniesieniu
opieki
do POZ,
która to
miała
stać się
fundamentem
całego
systemu
i
zapewnić
jego
stabilność. W
tym celu
powstało
przecież
szereg
programów
profilaktycznych,
od 1
lipca
wprowadza
się
dodatkowe
badania,
a
wkrótce
szerszy
zakres
opieki
koordynowanej,
tymczasem
jednocześnie
odbiera
się
lekarzom
możliwość
realizacji
tych
świadczeń. Problem
nie
wynika z
braku
właściwego
zarządzania
placówkami,
ale w
obliczu
rosnącej
w
dramatycznym
tempie
inflacji
i braków
kadrowych,
trudno
jest
pogodzić
ze sobą
tak
wiele
czynników.
Jak
wytłumaczyć
kadrze
poradni,
że dla
nich nie
ma
środków,
bo… ich
inflacja
nie
dotyczy? Przede
wszystkim
jednak
brak
środków
dla
poradni
to brak
środków
dla
pacjentów.
„Pacjenci
stają
się
coraz
bardziej
świadomi,
śledzą
doniesienia
medialne
i
rozumieją,
że
brakuje
środków
na
zapewnienie
im
podstawowego
prawa do
równej i
godnej
opieki
zdrowotnej.
Moi
pacjenci
z małej
miejscowości
pytają
czy nie
grozi im
ryzyko
utraty
dostępu
do
swojego
lekarza
rodzinnego.
W
obliczu
stanowiska
AOTMiT
oraz
Ministerstwa
Zdrowia,
które
uważa,
że POZ
nie
zasługuje
na
dofinansowanie,
trudno
mi
patrzeć
w oczy
pacjentom
i
zapewniać
ich, aby
się nie
martwili.
Nie
wiemy co
będzie.
Mamy
kontakt
z
lekarzami
z całej
Polski,
oni się
boją,
ale
przede
wszystkim
boją się
pacjenci.
Trudno
zrozumieć,
że przy
jednoczesnym
nakładaniu
coraz
większej
ilości
obowiązków,
brakuje
środków
na
zapewnienie
POZ
sprawnego
funkcjonowania” – dodaje
Tomasz
Zieliński,
specjalista
medycyny
rodzinnej,
Wiceprezes
Federacji
Porozumienie
Zielonogórskie.
Trudno
doszukiwać
się
logiki w
dysponowaniu
budżetem
na
opiekę
zdrowotną,
gdy z
jednej
strony
kładzie
się
nacisk
na
opiekę w
ramach
POZ, a z
drugiej
odbiera
się POZ
możliwość
już nie
rozwoju,
ale po
prostu
funkcjonowania. Kto
odpowie
za
zamykanie
małych
poradni?
Kto
wytłumaczy
Polakom
z małych
miejscowości,
że są
ludźmi
gorszej
kategorii
i dla
nich nie
ma
pieniędzy?
|
MINISTER HIPOKRYTA. MIJA SIĘ Z PRAWDĄ. SZUKA WINNYCH COVIDOWEJ
KATASTROFY.
|
Wielu
lekarzy
rodzinnych
zastanawia
się
nad
podaniem
ministra
zdrowia
do
Sądu
o
zniesławienie.
Adam
Niedzielski
panicznie
szuka
winnych
dotychczasowej
fatalnej
organizacji
opieki
zdrowotnej
podczas
pandemii.
Doprowadziwszy
ją
do
chaosu,
uznał,
że
wszystkiemu
winni
są
lekarze
rodzinni.
Nie
dociera
do
niego,
że
jest
ich
za
mało,
że
co
czwarty
z
nich
jest
przed
emeryturą
lub
emerytem,
że
brakuje
młodych
lekarzy
chętnych
do
ich
zastąpienia.
Nie rozumiejąc tego, minister wydał rozporządzenie
nakazujące
lekarzom
POZ
zbadać
osobiście
każdego
pacjenta
po
60-tym
roku
życia,
u
którego
stwierdzono
zakażenie
Covid.
Także
podczas
wizyty
domowej.
Oczywiście
musiało
to
spowodować
zmiany
w
organizacji
pracy
przychodni.
– Nie wszyscy pacjenci wymagają przyjęcia natychmiast.
Szkoda,
że
minister
nie
wie,
że
to
my
zajmujemy
się
profilaktyką,
edukacją,
medycyną
naprawczą.
To
minister
spowodował,
że
teraz
musimy
zajmować
się
przede
wszystkim
pacjentami
covidowymi,
a
innych
–
często
znacznie
bardziej
chorych
–
musimy
ustawić
w
kolejkę
–
mówi
prezes
Jacek
Krajewski.
Ale ministrowi nie przeszkadza to obarczać winą za
kolejki
właśnie
lekarzy
rodzinnych,
których
w
rozmowie
z
dziennikarzem
TVN24
Konradem
Piaseckim
oskarżył
o
lenistwo,
przejawiające
się
m.in.
w
stosowaniu
telekonsultacji,
bez
których,
jak
dowodzą
badania
–
wielu
pacjentów
podczas
pandemii
byłoby
całkowicie
pozbawionych
opieki
lekarskiej.
Taką niezgodną z prawdą opinią, niesprawiedliwą i
szkodzącą
–
środowisko
medyczne
lekarzy
rodzinnych
jest
oburzone.:
Minister
nie
potrafi
dostrzec,
że
Covid
obnażył
słabe
punkty
systemu
ochrony
zdrowia
-
niedoinwestowanego,
w
którym
dramatycznie
brakuje
lekarzy
i
pielęgniarek.
– Minister zdrowia, który jest ekonomistą, nie rozumie,
że
oprócz
leczenia
szalenie
ważna
jest
profilaktyka.
Gdyby
profilaktyka
i
edukacja
miały
wsparcie
resortu,
to
Niedzielski
nie
musiałby
dzisiaj
szukać
winnych
covidowej
katastrofy.
Wskazywanie
lekarzy
POZ
jako
przyczyny
wszelkiego
zła
jest
próbą
przykrycia
niekompetencji
i
braku
woli
politycznej
w
zwalczaniu
epidemii
–
dodał
Wojciech
Pacholicki,
wiceprezes
Federacji
Porozumienie
Zielonogórskie.
Szczególne oburzenie i niepokój lekarzy rodzinnych
budzi
kolejne
rozporządzenie
ministra
z
dn.
9.02.2022
dotyczące
Ogólnych
Warunków
Umów
–
przewiduje
ono,
że
zmiany
zarządzeń
Prezesa
NFZ
będą
automatycznie
wiązać
świadczeniodawców,
w
tym
POZ,
bez
konieczności
aneksowania
za
zgodą
obu
stron.
– To zarządzenie jest haniebne. Minister nie skorzystał
z
żadnych
rad.
Poza
tym
nie
przeczytał,
co
podpisał,
bo
ta
decyzja
dotyczy
wszystkich
świadczeniodawców,
nie
tylko
POZ.
A
ustalanie
zasad
współpracy
to
nie
szantaż,
a
negocjacje
–
twierdzi
prezes
Krajewski,
apelując
o
rozsądek:
Pokory
panie
ministrze.
Skóra
cierpnie,
jak
słyszę,
że
pan
minister
chce
coś
naprawiać.
Rośnie
społeczny
dług
zdrowotny.
Kolejki
do
specjalistów
są
wielomiesięczne,
ograniczony
jest
dostęp
do
szpitali
i do
operacji,
ogromne
są
kolejki
do
rehabilitacji,
a
pan
ocenia
system,
patrząc
na
jeden
jego
segment
– na
POZ.
Ministra wciąż dziwi skąd w poradniach tylu zakażonych
i
chorych?
Przecież
już
ogłosił
"początek końca pandemii"… Może uznał, że podobnie
jak
z
lekarzami,
nie
musi
tego
uzgodnić
z
wirusem?
|
|
Minister
Zdrowia
Adam
Niedzielski
stał
się
niezwykle
medialną
osobą,
jednak
czy
jest
to
powód
do
zadowolenia?
A
jeżeli
tak
to
czyjego?
Niedawno
środowisko
lekarskie
gremialnie
skrytykowało
rozporządzenie
dotyczące
konieczności
osobistego
badania
chorych
po
60
r. ż
z
pozytywnym
testem
w
kierunku
COVID-19
bez
względu
na
wskazania
medyczne.
Tego
samego
zdania
byli
nie
tylko
lekarze
rodzinni,
których
regulacja
bezpośrednio
dotyczy,
ale
również
autorytety
profesorskie
z
zakresu
chorób
zakaźnych.
„Autorytet”
Ministra
zda
się
być
ponad
wszelkie
autorytety.
Kolejnym
rozporządzeniem
Minister
Niedzielski
postawił
lekarzy
POZ
w
roli
niewolników
umowy
z
NFZ.
W
krajach
cywilizowanych
obydwie
strony
umowy
są
pełnoprawne
i na
zmiany
w
umowie
muszą
się
obopólnie
zgodzić.
Rozporządzenie
pana
Ministra
w
sprawie
Ogólnych
warunków
umów
daje
Narodowemu
Funduszowi
Zdrowia
możliwość
jednostronnej
zmiany
umowy
zwieranej
z
placówkami
ochrony
zdrowia.
Świadczeniodawca
(przychodnia
lub
szpital)
nie
ma
nic
do
powiedzenia.
Negocjacje
nie
wchodzą
w
rachubę.
Można
jedynie
zrezygnować
z
kontraktu.
Zważywszy,
że
poprzednie
rozporządzenie
Pana
Ministra
dotyczące
wskazań
lekarskich
w
leczeniu
COVID-19
jest
zupełnie
od
tych
wskazań
oderwane,
tym
groźniejsze
wydaje
się
rozporządzenie
o
Ogólnych
Warunkach
Umów.
To
drugie
grozi
kompletną
destabilizacją
opieki
nad
pacjentem,
jeśli
tendencja
do
kierowania
się
przesłankami
innymi
niż
logika
zostanie
utrzymana.
Ponadto
zawieranie
umów,
gdzie
tylko
jedna
jej
strona
decyduje,
jest
znacznie
bliżej
niewolnictwa,
czy
feudalizmu
niż
demokracji.
Pan
Minister
Niedzielski
w
oburzający
sposób
atakuje
lekarzy
POZ,
zarzucając
„niektórym”
z
nich
złą
pracę
i
powołując
się
na
„wiele”
skarg,
które
wpłynęły
na
pracę
przychodni.
Zadziwiające,
że
nie
pada
żadne
precyzyjne
określenie
np.
„sto
przychodni
na
ponad
20
tysięcy”,
„0,5
proc.
lekarzy
POZ”,
czy
„200
skarg”.
Pan
Minister
jako
osoba
z
wykształceniem
ekonomicznym
i
ścisłym
umysłem
powinien
swobodnie
operować
konkretnymi
danymi,
zwłaszcza
bez
trudu
dostępnymi
i
Ministerstwu
i
Funduszowi.
Jako
ekonomista
powinien
bez
trudu
poruszać
się
wśród
cyfr,
wiedząc,
że
zero
jest
nie
tylko
ważną
cyfrą,
ale
równie
ważne
jest,
po
której
stronie
przecinka
się
znajduje.
Decyzje,
które
destabilizują
system
ochrony
zdrowia
i
podkopują
jego
fundamenty
tłumaczy
dobrem
pacjenta.
Znana
jest
historia
strażaka-piromana,
który
podpalał
domy,
by
potem
pomagać
ich
mieszkańcom,
gasząc
pożar.
Byli
mu
wdzięczni,
nawet
jak
zostawali
bez
dachu
nad
głową…
aż
się
wydało,
kto
doprowadził
do
nieszczęścia.
Ostatecznie
Strażak-piroman
został
osądzony
i
skazany.
|
MINISTER
HIPOKRYTA.
MIJA SIĘ
Z
PRAWDĄ.
SZUKA
WINNYCH
COVIDOWEJ
KATASTROFY.
|
Wielu
lekarzy
rodzinnych
zastanawia
się
nad
podaniem
ministra
zdrowia
do
Sądu
o
zniesławienie.
Adam
Niedzielski
panicznie
szuka
winnych
dotychczasowej
fatalnej
organizacji
opieki
zdrowotnej
podczas
pandemii.
Doprowadziwszy
ją
do
chaosu,
uznał,
że
wszystkiemu
winni
są
lekarze
rodzinni.
Nie
dociera
do
niego,
że
jest
ich
za
mało,
że
co
czwarty
z
nich
jest
przed
emeryturą
lub
emerytem,
że
brakuje
młodych
lekarzy
chętnych
do
ich
zastąpienia.
Nie rozumiejąc tego, minister wydał rozporządzenie
nakazujące
lekarzom
POZ
zbadać
osobiście
każdego
pacjenta
po
60-tym
roku
życia,
u
którego
stwierdzono
zakażenie
Covid.
Także
podczas
wizyty
domowej.
Oczywiście
musiało
to
spowodować
zmiany
w
organizacji
pracy
przychodni.
– Nie wszyscy pacjenci wymagają przyjęcia natychmiast.
Szkoda,
że
minister
nie
wie,
że
to
my
zajmujemy
się
profilaktyką,
edukacją,
medycyną
naprawczą.
To
minister
spowodował,
że
teraz
musimy
zajmować
się
przede
wszystkim
pacjentami
covidowymi,
a
innych
–
często
znacznie
bardziej
chorych
–
musimy
ustawić
w
kolejkę
–
mówi
prezes
Jacek
Krajewski.
Ale ministrowi nie przeszkadza to obarczać winą za
kolejki
właśnie
lekarzy
rodzinnych,
których
w
rozmowie
z
dziennikarzem
TVN24
Konradem
Piaseckim
oskarżył
o
lenistwo,
przejawiające
się
m.in.
w
stosowaniu
telekonsultacji,
bez
których,
jak
dowodzą
badania
–
wielu
pacjentów
podczas
pandemii
byłoby
całkowicie
pozbawionych
opieki
lekarskiej.
Taką niezgodną z prawdą opinią, niesprawiedliwą i
szkodzącą
–
środowisko
medyczne
lekarzy
rodzinnych
jest
oburzone.:
Minister
nie
potrafi
dostrzec,
że
Covid
obnażył
słabe
punkty
systemu
ochrony
zdrowia
-
niedoinwestowanego,
w
którym
dramatycznie
brakuje
lekarzy
i
pielęgniarek.
– Minister zdrowia, który jest ekonomistą, nie rozumie,
że
oprócz
leczenia
szalenie
ważna
jest
profilaktyka.
Gdyby
profilaktyka
i
edukacja
miały
wsparcie
resortu,
to
Niedzielski
nie
musiałby
dzisiaj
szukać
winnych
covidowej
katastrofy.
Wskazywanie
lekarzy
POZ
jako
przyczyny
wszelkiego
zła
jest
próbą
przykrycia
niekompetencji
i
braku
woli
politycznej
w
zwalczaniu
epidemii
–
dodał
Wojciech
Pacholicki,
wiceprezes
Federacji
Porozumienie
Zielonogórskie.
Szczególne oburzenie i niepokój lekarzy rodzinnych
budzi
kolejne
rozporządzenie
ministra
z
dn.
9.02.2022
dotyczące
Ogólnych
Warunków
Umów
–
przewiduje
ono,
że
zmiany
zarządzeń
Prezesa
NFZ
będą
automatycznie
wiązać
świadczeniodawców,
w
tym
POZ,
bez
konieczności
aneksowania
za
zgodą
obu
stron.
– To zarządzenie jest haniebne. Minister nie skorzystał
z
żadnych
rad.
Poza
tym
nie
przeczytał,
co
podpisał,
bo
ta
decyzja
dotyczy
wszystkich
świadczeniodawców,
nie
tylko
POZ.
A
ustalanie
zasad
współpracy
to
nie
szantaż,
a
negocjacje
–
twierdzi
prezes
Krajewski,
apelując
o
rozsądek:
Pokory
panie
ministrze.
Skóra
cierpnie,
jak
słyszę,
że
pan
minister
chce
coś
naprawiać.
Rośnie
społeczny
dług
zdrowotny.
Kolejki
do
specjalistów
są
wielomiesięczne,
ograniczony
jest
dostęp
do
szpitali
i do
operacji,
ogromne
są
kolejki
do
rehabilitacji,
a
pan
ocenia
system,
patrząc
na
jeden
jego
segment
– na
POZ.
Ministra wciąż dziwi skąd w poradniach tylu zakażonych
i
chorych?
Przecież
już
ogłosił
"początek końca pandemii"… Może uznał, że podobnie
jak
z
lekarzami,
nie
musi
tego
uzgodnić
z
wirusem?
|
Komunikat dla członków PZ w związku z rozporządzeniem MZ
|
W
związku
z bardzo
licznymi
pytaniami
i
wątpliwościami
dotyczącymi
nowego
systemu
opieki
nad
pacjentami
z
covid-19
wyjaśniamy:
- 21-go
stycznia
odbyło
się
spotkanie
zarządu
funkcyjnego
Federacji
a 22-go
posiedzenie
zarządu
w
statutowym
składzie.
-
Wiedząc
o
pomysłach
ministra
zdrowia
rozważaliśmy
różne
scenariusze
naszego
działania.
- Mając
na
uwadze
piątą
fale
pandemii
i
odsetek
ludzi
umierających
codziennie
z powodu
COVID-19,
przyjęliśmy
takie, a
nie inne
rozwiązania.
-
Dzisiaj
priorytetem
jest
ratowanie
życia do
innych
spraw
wrócimy
tak
szybko,
jak
będzie
to
możliwe.
Dlatego
jeszcze
raz
przypominamy:
1.
Organizatorem
systemu
opieki w
pandemii
jest minister
zdrowia.
2. Minister
zdrowia zdecydował,
że mamy
osobiście
zbadać
każdego
pacjenta
z
covid-19
po
60-tym
roku
życia,
niezależnie
od jego
stanu
zdrowia.
3. Minister
zdrowia doskonale
zdaje
sobie
sprawę,
że to
działanie
pogorszy
dostęp
do
przychodni
dla
innych
pacjentów.
4. Minister
zdrowia doskonale
zdaje
sobie
sprawę,
że jest
nas za
mało by
jednocześnie
opiekować
się
obiema
grupami
pacjentów.
5. Nie
jest
naszą
rolą
merytoryczna
ocena
tej
decyzji,
nikt nas
nie
pytał o
zdanie, nikt
tego nie
konsultował
z
ekspertami.
6.
Przypominamy,
że pracujemy
pomiędzy
8 a 18 i
w tym
czasie
możemy
przyjąć
lub
odwiedzić określoną
liczbę
chorych.
|
LIST DO NASZYCH PACJENTÓW
|
Szanowni
Pacjenci,
Brak zdecydowanych działań rządu w walce z pandemią ograniczył
dostęp
do
pomocy
medycznej
pacjentom
cierpiącym
na inne
choroby.
Teraz Premier zobowiązał lekarzy rodzinnych do zbadania w ciągu 48 godzin każdego pacjenta, który zachorował na COVID-19, jeśli tylko ma 60 lat
i
więcej, niezależnie od potrzeby medycznej - na jego życzenie również w domu.
Jest nas za mało by temu sprostać – nie jesteśmy w stanie zapobiec postępującemu paraliżowi
ochrony
zdrowia,
który na
skutek
tej
błędnej
i
szkodliwej
decyzji
obejmie
teraz
także
podstawową
opiekę
zdrowotną
–
znacznie
pogorszając
opiekę
nad
pacjentami
z
pozostałymi
chorobami.
W tej sytuacji – w związku z lawinowo rosnącą
liczbą
zakażonych
wirusem
SARS-CoV-2
– musimy zmienić harmonogramy pracy w przychodniach. Wprowadzone zostaną godziny covidowe oraz, by chronić Państwa przed zakażeniem – godziny dla osób z innymi schorzeniami.
Dlatego, jeśli w najbliższych dniach Wasze dolegliwości nie będą wymagać wizyt w
naszych
gabinetach
–
poczekajcie
Państwo
korzystając
z
możliwości
telekonsultacji. Wtedy – gdy umówicie ich terminy odbierajcie telefony, bo obecnie każda minuta pracy lekarza jest na wagę ludzkiego
życia.
Jeśli natomiast sprawa jest pilna, nie zwlekajcie i umawiajcie
się na
wizytę
osobistą
w
przychodni. A wtedy pamiętajcie, by przychodzić na umówione spotkania zabezpieczeni, w miarę możności, maseczkami FFP2 lub FFP3.
Apelujemy także, aby w miarę możliwości unikać przez najbliższe tygodnie spotkań publicznych
i
ograniczać
liczbę
kontaktów. Dajcie sobie szanse na przetrwanie.
Zapewniamy, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by pomóc
jak
największej
liczbie
naszych
pacjentów
-
każdemu,
kto nas
potrzebuje!
Jesteśmy dla Was i Wy bądźcie z nami. Wiemy, że lekarze i pracownicy podstawowej opieki
zdrowotnej
mogą
wyjść z
tej
pandemii
mocno
zdziesiątkowani.
Trzymajcie
więc za
nas
kciuki,
by
starczyło
nam sił.
Wasi lekarze rodzinni
|
Porozumienie Zielonogórskie: Lekarze POZ kozłem ofiarnym nieudolności
resortu
zdrowia
|
– Nie
przedłużając
umów z
podmiotami
podstawowej
opieki
zdrowotnej
z powodu
dużego
odsetka
teleporad,
minister
zdrowia
Adam
Niedzielski
zwalnia
z pracy
lekarzy
bez
wysłuchania
racji
drugiej
strony,
pozbawia
pacjentów
opieki,
a
ponadto
„przykrywa”
nieudolne
decyzje,
które
doprowadziły
do
zwiększenia
śmiertelności
w Polsce
-
uważają
lekarze
Porozumienia
Zielonogórskiego,
oburzeni
wczorajszymi
decyzjami
ministra
Adama
Niedzielskiego.
Podczas
wczorajszej
konferencji
prasowej
w
Zielonej
Górze
minister
oznajmił,
że nie
przedłuży
umów z
70
placówkami
podstawowej
opieki
zdrowotnej,
w
których
udział
teleporad
wyniósł
ponad 90
proc.
Oburzyło
to
środowisko
lekarzy
rodzinnych
w całej
Polsce.
Wiceprezes
Porozumienia
Zielonogórskiego
Wojciech
Pacholicki
podkreśla,
że
przychodnie
zostają
ukarane
bez
wcześniejszych
kontroli,
wytyków
czy
pouczeń,
a także
uważa,
że ta
decyzja
jest
niejako
zasłoną
dymną
dla
innych
problemów
systemu
ochrony
zdrowia.
–
Ministerstwo
zdrowia
rozpaczliwie
szuka
wytłumaczenia
dla
nadumieralności
pacjentów
w
okresie
pandemii
mówi
Jacek
Krajewski,
prezes
PZ. –
Nie
mówimy
tu o
chorych
na
COVID-19,
tylko o
pacjentach,
którzy
nie
mieli
szans na
rozpoczęcie
lub
kontynuację
leczenia
różnych
innych
chorób.
Ministerstwo
nie chce
mówić o
wydawanych
poleceniach
odwoływania
zabiegów
planowych,
o
odraczaniu
leczenia
onkologicznego
i
kardiochirurgicznego,
o braku
karetek,
o braku
anestezjologów,
o
zamkniętych
na
cztery
spusty
poradniach
specjalistycznych.
Niewygodnie
jest
mówić o
wszystkich
tych
kumulujących
się od
lat
niedociągnięciach,
które
pandemia
bezlitośnie
obnażyła.
Trzeba
wskazać
winnego
a tym
winnym
będzie
...
teleporada.
A skoro
jest
wina to
musi być
kara
więc
odstrzelimy
dla
przykładu
kilkadziesiąt
przychodni.
Tylko
pacjentom
nie
będzie
do
śmiechu.
Krajewski
wskazuje,
że już
dzisiaj
w wielu
miejscach
do
jednego
lekarza
zapisanych
jest 4-5
tysięcy
pacjentów.
Są takie
gminy
gdzie
lekarzy
nie ma
wcale,
gdzie
wójt
oferuje
godziwą
płacę i
mieszkanie,
a
chętnych
nie
widać.
Oburzający
jest też
fakt
niezbadania
przyczyn
dużej
liczby
udzielonych
teleporad
w
karanych
przychodniach.
Wśród
ofiar
tej
nieprzemyślanej
decyzji
są
lekarze,
którzy
np.
przyjmowali
pacjentów
zdalnie
po
zabiegu
chirurgicznym,
zamiast
pójść na
zwolnienie.
Kilka
takich
przykładów
z
Pomorza
wylicza
Andrzej
Zapaśnik,
szef
dużej
przychodni
i
ekspert
Porozumienia
Zielonogórskiego:
– Lekarz
rodzinny
75 lat.,
po
operacji
na
poczatku
br., po
czterech
dniach
wrócił
do
pracy,
pomimo
przysługującego
miesięcznego
zwolnienia
–
informuje
Zapaśnik.
–
Skończyło
się
bolesnym
upadkiem
ze
schodów
w drodze
do
pracy.
Pracuje
sam, ma
ok. 1700
pacjentów,
w
większości
starszych,
których
prowadzi
od ponad
20 lat.
Kolejna
ofiara
decyzji
ministra
to
przychodnia,
do
której
jest
zapisanych
ok. 11
tys.
pacjentów,
prowadzona
przez
dwóch
lekarzy,
z
których
jeden w
kwietniu
przeszedł
operację
neurochirurgiczną,
kwalifikującą
do ZLA
na 2
m-ce.
Pomimo
tego po
5 dniach
lekarz
wrócił
do
przyjmowania
pacjentów,
realizując
z domu
teleporady.
Każdy
lekarz
ma
zaoptowanych
po 3000
pacjentów.
Praktyka
dodatkowo
zatrudnia
trzech
innych
lekarzy
i
wszyscy
pracują
na
okrągło.
Przyjmują
od 50 do
70
pacjentów
dziennie.
Praktyka
jest
zlokalizowana
na
młodym
osiedlu,
które
się
przyzwyczaiło
do
teleporad.
Po
stwierdzeniu
takiej
potrzeby
zawsze
jest
realizowana
wizyta
stacjonarna
lub
domowa,
co
skutkuje
dodatkowym
wysiłkiem
wynikającym
z prawa
pacjenta
do
wyboru
rodzaju
porady.
Inna
ukarana
przychodnia
(ok. 14
tys.
pacjentów,
w tym,
3,5 pow.
65 r.ż.
)
zorganizowała
szczepienia
wyjazdowe
i gdzie
ponad
75%
starszych
osób
jest
zaszczepionych.
Ma złe
warunki
lokalowe
i małą
poczekalnię,
co m.in.
wpływało
na
liczbę
teleporad
w
okresie
drugiej
fali
COVID-19.
Po
latach
pewnej
stagnacji
w czasie
epidemii
do
przychodni
zapisało
się
kilkuset
nowych
pacjentów,
doceniając
profesjonalizm
opieki.
Wiceprezes
Porozumienia
Zielonogórskiego
Wojciech
Pacholicki
dodaje,
że
teleporada
jest
świadczeniem
gwarantowanym
w
podstawowej
opiece
zdrowotnej
i
dotychczas
żaden
dokument
nie
reguluje
proporcji
pomiędzy
poradami
stacjonarnymi
i
udzielanymi
zdalnie.
Jest to
świadczenie,
które
zostało
bardzo
dobrze
przyjęte
przez
pacjentów.
W
badaniu
sondażowym
przeprowadzonym
przez
niezależną
pracownię
na
grupie
1000
dorosłych
Polaków
zdecydowana
większość
pozytywnie
oceniła
tą
możliwość
kontaktu
z
lekarzem.
Kolejna
kwestia
to
sytuacja
kadrowa.
– Blisko
2/5
lekarzy
POZ jest
w wieku
emerytalnym.
I w tej
sytuacji
minister
oświadcza,
że nie
przedłuży
umów
czyli de
facto
zwolni z
pracy
kilkuset
lekarzy.
Czy ktoś
się
zastanawia,
co się
stanie z
ich
pacjentami?
– pyta
Pacholicki.
– Oni
wybrali
swojego
lekarza,
są z
niego
zadowoleni,
nie
korzystają
z
przysługującego
im trzy
razy w
roku
prawa do
zmiany
przychodni,
akceptują
te formy
opieki
jakie są
im
proponowane.
To
wszystko
nie ma
znaczenia
ponieważ
jest
polityczna
potrzeba
wskazania
teleporady
jako
źródła
wszelkiego
zła.
Idźmy
dalej tą
drogą, a
dojdziemy
na
Węgry,
gdzie
milion
osób nie
ma
swojego
lekarza
rodzinnego,
bo
lekarzy
zabrakło.
–
Nieudolni
urzędnicy
z MZ
oraz NFZ,
autorzy
kontrowersyjnych
decyzji
o
obostrzeniach
kiedy
nie
trzeba
oraz
luzowania
w
kluczowych
momentach
rozwoju
pandemii,
znaleźli
"kozła
ofiarnego"
zwiększonej
śmiertelności
społeczeństwa
w tym
okresie
w
lekarzach
POZ –
ocenia
Jarosław
Kowalski,
lekarz z
województwa
lubuskiego.
– I
tak oto
dostaliśmy
„podziękowanie”,
m.in. za
poświęcenie
i śmierć
naszych
kolegów
podczas
pandemii,
za
gigantyczną
pracę
badania,
typowania
i
kierowania
na
miliony
wymazów
połączonych
pacjentów,
z
którymi
niejednokrotnie
stykaliśmy
się
bezpośrednio.
A przede
wszystkim
za to,
że przez
pewien
czas
byliśmy
jedyną
strukturą
służby
zdrowia
dostępną
dla
pacjentów
w czasie
pandemii,
przy
monoimiennych
zamkniętych
dla
pacjentów
szpitalach,
pozamykanych
gabinetach
specjalistycznych
zarówno
tych
prywatnych
jak i
tych na
kontraktach
z NFZ.
|
Zmiany finansowania teleporad uderzą nie tylko w przychodnie POZ,
ale i
pacjentów
przewlekle
chorych
|
Planowane
przez
NFZ
zmiany w
finansowaniu
telefonicznych
konsultacji
w
podstawowej
opiece
zdrowotnej
budzą
obawy
lekarzy,
że w
efekcie
ta forma
kontaktu
z
przychodnią
zostanie
zbyt
ograniczona.
Ucierpią
przede
wszystkim
pacjenci
z
chorobami
przewlekłymi,
takimi
jak
cukrzyca,
nadciśnienie
czy
problemy
kardiologiczne,
którzy
dotychczas
bez
problemu
mogą
konsultować
się ze
swoim
lekarzem
przez
telefon.
Według
projektu
zarządzenia
prezesa
NFZ w
tej
sprawie,
od
września
br. mają
być
wprowadzone
nowe
zasady
finansowania
świadczeń
POZ. W
zależności
od
„udziału
świadczeń
realizowanych
w warunkach
ambulatoryjnych
na
odległość
przy
użyciu
systemów
teleinformatycznych
lub
systemów
łączności”,
przychodnie
POZ będą
miały
obniżony
lub
podwyższony
współczynnik
korygujący
do
stawki
kapitacyjnej.
Odniesieniem
ma być
informacja
o wartości
mediany
dla
udziału
teleporad
we
wszystkich
poradach
POZ w
skali
całego
kraju,
co
miesiąc
publikowana
na
stronie
internetowej
NFZ.
Oznacza
to, że
im
więcej
porad
telefonicznych,
tym
mniej
będą one
płatne.
-
Zapowiedziane
zmiany
mogą
doprowadzać
do
likwidacji
albo
ogromnego
ograniczenia
teleporad
- uważa
ekspert
Porozumienia
Zielonogórskiego
Joanna
Zabelska-Cieciuch.
- Jeśli
zarządzenie
wejdzie
w życie,
przychodnie
mogą
stracić
nawet do
60
procent
swoich
dochodów.
Zabielska-Cieciuch
zwraca
uwagę na
to, że
przychodnie
nie będą
mogły
zaplanować
sobie
budżetu,
skoro
wartość
ich
przychodów
będzie
zależała
od
czegoś,
na co
nie mają
wpływu,
czyli
liczby
teleporad
w całej
Polsce.
Oznacza
to
całkowity
brak
przewidywalności
finansowania
w
trakcie
roku
kalendarzowego.
- Jeśli
pacjenci
w jakieś
poradni
mają
problem,
by
dostać
się na
osobistą
wizytę,
NFZ
posiada
dział
kontroli
i jest w
stanie
sprawdzić,
takiego
świadczeniobiorcę.
Dlaczego
zatem
udzielanie
teleporad
ma się
wiązać z
utratą
dochodów
przez
przychodnie
POZ? -
pyta
retorycznie
ekspert
Porozumienia
Zielonogórskiego,
podkreślając,
że
zmiany
są
niekorzystne
także
dla
pacjentów:
-
Pacjenci
przewlekle
chorzy,
dobrze
wyedukowani
i
współpracujący
w
procesie
leczenia,
pacjenci
z
wynikami
badań
czy
rodzice,
którzy
chcący
zasięgnąć
porady
ws.
żywienia
czy
pielęgnacji
dzieci
będą
musieli
przychodzić
do
przychodni
i
zajmować
miejsca
bardziej
potrzebującym.
A
przecież
mamy
pacjentów,
którzy
mogą
zamawiać
przez
aplikację
leki,
albo
mogą
przyjść
do
rejestracji
i
poprosić
o ich
przedłużenie.
Po
zmianach
to nie
będzie
możliwe,
ponieważ
zaliczy
się to
już do
teleporady.
Aby
otrzymać
czy
przedłużyć
receptę
pacjent
będzie
musiał
pojawić
się w
gabinecie
lekarza.
Kiedy
przyjdzie
do nas
opiekun
pacjenta
po
kontynuację
leczenia,
to też
prawdopodobnie
będzie
to
uznane
jako
teleporada.
Praktycznie
zniknie
porada
recepturowa
dla
pacjentów
przewlekle
chorych.
Po każde
powtórzenie
recept
taki
pacjent
będzie
musiał
przyjść
osobiście.
|
Mniej
pieniędzy
na POZ
odczują
przede
wszystkim
pacjenci
|
Prezes
NFZ nie
ustępuje:
nie
będzie
zmiany
stawki
kapitacyjnej
w
podstawowej
opiece
zdrowotnej
mimo
inflacji,
a więc
do
fundamentalnego
elementu
systemu
ochrony
zdrowia
trafi
realnie
mniej
pieniędzy.
Po
ostatniej
turze
negocjacji
warunków
kontraktu
na
świadczenia
POZ od 1
lipca
br.
Porozumienie
Zielonogórskie
ostrzega,
że
skutki
de facto
zmniejszonego
finansowania
dotkną
głównie
pacjentów.
Dostęp
do
świadczeń
podstawowej
opieki
zdrowotnej
się
pogorszy,
choćby
dlatego,
że bez
zachęt
finansowych
nie uda
się
zatrzymać
w pracy
wielu
lekarzy
i
pielęgniarek
POZ w
wieku
emerytalnym.
Obecnie
to
właśnie
oni w
dużej
mierze
wypełniają
lukę
kadrową,
w
sytuacji,
gdy
dramatycznie
brakuje
personelu
medycznego.
Tylko w
ciągu
ostatniego
roku z
POZ
odeszło
ponad
300
lekarzy,
których
nikt nie
zastąpił.
19 maja
br. w
Centrali
NFZ w
Warszawie
odbyły
się
negocjacje
warunków
kontraktu
na
świadczenia
POZ. NFZ
reprezentował
prezes
Filip
Nowak, a
Porozumienie
Zielonogórskie
Zespół
Negocjacyjny:
Jacek
Krajewski,
Marek
Twardowski,
Tomasz
Zieliński.
– Prezes
Filip
Nowak
zdecydowanie
oświadczył,
że
zarządzana
przez
niego
instytucja
nie
przewiduje
zmiany w
zakresie
stawki
kapitacyjnej
po 1
lipca
2021 r.
–relacjonuje
Marek
Twardowski.
– Zespół
Negocjacyjny
Federacji
wskazał
na
istotną
zmianę,
jaka
nastąpiła
w
zakresie
finansów
publicznych
w 2020
r. w
postaci
wysokiej
inflacji
(3,4% wg
GUS).
Aktualnie
inflacja
– rok do
roku –
wynosi
4,4 %, a
eksperci
szacują,
że
przekroczy
5%.
Wartość
kontraktów
POZ
obecnie
obowiązujących
o taki
sam
procent
zmalała.
Niestety,
argumenty
o
zwiększonym
obciążeniu
pracą,
ryzykiem
zachorowania,
wykonywaniem
obowiązków
związanych
z
medycyną
naprawczą,
bilansami
oraz
szczepieniami
dzieci
oraz
gremialnym
włączeniem
się w
akcję
szczepień
podmiotów
POZ
przeciwko
COVID-19
nie
przekonały
szefa
NFZ.
Zespół
Negocjacyjny
wskazał
ponadto
na
konieczność
działań
motywujących
personel
POZ do
dalszej
wytężonej
pracy.
Nieefektywne
działania
MZ i NFZ
zmniejszyły
liczbę
lekarzy
POZ
posiadających
aktywne
listy
pacjentów.
Głównym
motywatorem
pozostania
w
systemie
lekarzy
i
pielęgniarek
w wieku
emerytalnym
mogłaby
być
zachęta
finansowa.
Niestety,
również
argument
o spadku
liczby
zatrudnionych
lekarzy
w POZ w
stosunku
do
ubiegłego
roku o
307
lekarzy
nie
zrobił
wrażenia
na
szefie
NFZ,
mimo
tego, że
w I
kwartale
2021 r.
ze
składek
ubezpieczonych
wpłynęło
do NFZ o
3,9
miliarda
zł
więcej w
stosunku
do
planu.
Porozumienie
Zielonogórskie
wskazało
również,
że ani
NFZ, ani
MZ nie
wywiązało
się z
wielu
obietnic
złożonych
na
piśmie
wobec
Federacji
Porozumienie
Zielonogórskie.
Wbrew
deklaracjom,
nie
uproszczono
akredytacji
praktyk
POZ, nie
uproszczono
refundacji
leków,
nie
rozwiązano
problemu
koronerów,
nie
przekazano
do POZ
środków
na
zatrudnienie
asystentów
medycznych
ani
środków
ochrony
indywidualnej.
Porozumienie
Zielonogórskie
podkreśla
także,
że w POZ
nie
tylko
nie
zmniejszyła
się
biurokracja,
ale
powstają
coraz
nowsze
obciążenia,
a
informatyzacja
nic w
tym
zakresie
nie
uprościła.
A pracy
w POZ
jest
coraz
więcej,
m.in.
dlatego,
że w
Polsce
systematycznie
zmniejsza
się
liczba
poradni
specjalistycznych.
Pacjenci,
tracący
opiekę
specjalistów,
szukają
pomocy u
lekarzy
rodzinnych.
Realne
obniżenie
finansowania
będzie
skutkowało
także
tym, że
nadal
pacjenci
nie będą
mieli
możliwości
korzystania
w POZ z
pomocy:
dietetyków,
psychologów,
edukatorów
medycznych,
opiekunów
socjalnych.
To
kolejna
niespełniona
obietnica.
|
Przychodnie
POZ
rezygnują
ze
szczepień
z powodu
bałaganu
z
dostawami
|
Z
jednej
strony
rząd
zachęca
do
szczepień
przeciwko
COVID-19
na
wszelkie
możliwe
sposoby,
a z
drugiej
–
nie
potrafi
opanować
braków
planowanych
dostaw
i
związanego
z tą
sytuacją
chaosu
informacyjnego.
Konieczność
nieustannych
zmian
z w
terminarzach,
tłumaczenia
zdenerwowanym
pacjentom,
dlaczego
nie
zostaną
zaszczepieni
w
umówionym
terminie,
brak
rzeczowej
i
konkretnej
informacji
ze
strony
Rządowej
Agenci
Rezerw
Strategicznych
– to
powody,
które
skłaniają
szefów
przychodni
do
wycofywania
się
z
programu
szczepień.
– Lekarze mają po prostu dość – mówi wiceprezes
Porozumienia
Zielonogórskiego
Wojciech
Pacholicki.
–
Mamy
sygnały
z
całej
Polski
o
rezygnacji
kolejnych
punktów
z
prowadzenia
szczepień.
I
nie
chodzi
już
tylko
o
dodatkowe
obciążenie
pracą.
Dochodzi
do
sytuacji,
w
których
szczepienie
zarejestrowanych
pacjentów
staje
się
fizycznie
niewykonalne.
Oto jeden z przykładów z centralnej Polski z ubiegłego
tygodnia.
Przychodnia
miała
zaplanowane
dostawy
szczepionki
Pfizera
w
dwóch
punktach
szczepień
na
pierwszą
i
drugą
dawkę.
Szczepionki,
owszem,
dotarły,
ale…
tylko
drugie
dawki.
Zaplanowanych
blisko
200
pierwszych
dawek
zabrakło.
Z
informacji,
jaką
otrzymano
na
infolinii
RARS
wynikało,
że
powodem
braku
dostawy
jest
niezapełniony
terminarz
w
e-rejestracji,
co
nie
było
prawdą,
bo
grafik
był
pełny
na
wiele
dni
do
przodu.
RARS
zaoferowała
wystawienie
oferty
na
brakujące
szczepionki,
ale
z
dostawą
na
początku
czerwca.
W
obu
punktach
czerwcowy
terminarz
był
już
także
zapełniony,
więc
zamówienie
dodatkowych
szczepionek
mijało
się
z
celem
–
nie
ma
możliwości
fizycznie
zaszczepienia
kolejnych
prawie
200
osób.
Podobne problemy zgłaszane są przez punkty szczepień
POZ
w
wielu
miejscach
kraju.
Szczepionki
nie
docierają
w
umówionym
terminie
i
trzeba
przesuwać
pacjentów;
zdarza
się,
że
dostawy
zawierają
inne
szczepionki
niż
zamówione,
w
dodatku
w
różnych
ilościach,
a to
pociąga
za
sobą
zmiany
całego
schematu
szczepień
i w
e-rejestracji.
A
najgorsze
jest
to,
że
nie
ma
wcześniejszej
informacji
o
brakach
czy
opóźnieniach
dostaw,
więc
punkty
szczepień
nie
mogą
się
do
nich
przygotować.
– Organizowanie loterii szczepionkowych i innych
tego
typu
zachęt
na
niewiele
się
zda,
jeśli
organizacja
tej
akcji
będzie
wyglądała
tak,
jak
wygląda
obecnie
–
puentuje
Wojciech
Pacholicki.
|
COVID w
przychodni
-
paraliż
systemu
|
Jeden
zakażony
lekarz,
cały
personel
w
kwarantannie,
zamknięta
przychodnia
i 15
tysięcy
pacjentów
pozbawionych
opieki
medycznej
co
najmniej
przez
tydzień
-
taka
sytuacja
od
piątku
ma
miejsce
w
Działdowie
na
Warmii.
Na
tym
przypadku
jak
w
soczewce
widać
wszystkie
absurdy
i
luki
systemu,
a
także
problemy,
z
jakimi
przyjdzie
się
zmierzyć
jesienią
w
wielu
innych
miejscach.
W
piątek
Arkadiusz
Smolicz,
lekarz
rodzinny
z
Działdowa,
otrzymał
wynik
testu
w
kierunku
koronawirusa,
który
wykonał
z
powodu
niepokojących
go
objawów.
Był
dodatni.
Okazało
się,
że
zakażona
jest
także
jego
asystentka.
Przychodnię
trzeba
było
zamknąć,
a
cały
personel
został
objęty
kwarantanną.
Jak
dobrze
pójdzie,
to
na
tydzień,
ale
nie
można
przewidzieć,
czy
zakażonych
wśród
personelu
nie
przybędzie
i
czas
kwarantanny
się
przedłuży.
-
Nasza
przychodnia
ma
pod
opieką
15
tysięcy
pacjentów,
czyli
większość
w
ok.
20-tysięcznym
miasteczku
-
mówi
lekarz.
-
NFZ
zwrócił
się
do
innych
podmiotów
POZ,
żeby
przyjmowały
w
tym
czasie
naszych
pacjentów,
ale
jest
to
niewykonalne,
tej
luki
po
prostu
nie
da
się
zapełnić,
jest
to
niemożliwe.
Większość
pozostanie
bez
opieki,
a są
wśród
nich
zapewne
także
pacjenci
covidowi,
bo
mamy
w
tej
chwili
bardzo
dużo
przypadków.
Zdaniem
lekarza,
wprowadzone
ostatnio
rozwiązania
spowodowały,
że
system
opieki
nad
zakażonymi
koronawirusem
zupełnie
nie
działa.
Trudności
pojawiły
się
już
na
początku
września,
gdy
na
lekarzy
POZ
nałożono
obowiązek
kierowania
na
testy.
-
Szybko
się
okazało,
że
nie
jest
to
przygotowane
nawet
od
strony
technicznej:
system
się
dosłownie
„zatkał”
i
przez
pierwsze
dwa
tygodnie
skierowanie
kogokolwiek
na
test
graniczyło
z
cudem
-
relacjonuje
Arkadiusz
Smolicz.
-
Potem
się
to
poprawiło,
ale
ujawniły
się
kolejne
problemy.
Załatwienie
pacjentowi
wymagającemu
hospitalizacji
transportu
i
miejsca
w
szpitalu
zajmuje
nawet
4
godziny.
Karetka
covidowa
nie
przyjedzie,
jeśli
nie
ma
wyznaczonego
miejsca,
do
którego
ma
zawieźć
pacjenta.
A co
zrobić,
gdy
obdzwaniamy
wszystkie
okoliczne
szpitale,
a
miejsc
po
prostu
nie
ma?
Już
teraz
ich
brakuje,
strach
pomyśleć,
jak
to
będzie
dalej.
Moim
zdaniem
to
nie
lekarz
powinien
się
zajmować
szukanie
miejsc
dla
chorych,
ale
służby
wojewody,
na
bieżąco
monitorujące
sytuację
w
szpitalach
zakaźnych
w
województwie.
Rola
lekarza
powinna
się
tu
ograniczyć
do
zgłoszenia
pacjenta.
Arkadiusz
Smolicz,
choć
sam
jest
chory,
myśli
o
tych
wszystkich
pacjentach,
u
których
potwierdzono
zakażenie
oraz
o
tych,
którzy
mogą
być
zakażeni,
choć
o
tym
nie
wiedzą.
Przecież
nie
wszyscy
z
objawami
infekcji
są
kierowani
na
test.
Nie
ma
także
wątpliwości,
że
jakiekolwiek
środki
zabezpieczeń
w
stu
procentach
uchronią
przed
zakażeniem
koronawirusem.
- W
naszej
przychodni
stosujemy
bezwględnie
wszystkie
procedury,
przyjmowałem
każdego
pacjenta
w
odpowiedniej
odzieży,
przyłbicy
i
masce,
a i
tak
zachorowałem
-
dodaje
lekarz.
|
Pacjenci z ograniczeniem
dostępu
do
testów
|
Nałożenie
na
lekarzy
podstawowej
opieki
zdrowotnej
obowiązku
kierowania
pacjentów
na
testy
w
kierunku
koronawirusa
nieoczekiwanie
ujawniło
problemy
czysto
techniczne.
Kierując
pacjenta
na
test,
lekarz
musi
korzystać
z
aplikacji
internetowej,
z
której
korzystają
tylko
nieliczni
lekarze.
Pacjent
z
kolei,
może
poznać
wynik
swojego
testu
jedynie
poprzez
Internetowe
Konto
Pacjenta,
a
mało
kto
je
posiada.
-
Powstał
chaos,
którego
skutkiem
będzie
ograniczenie
dostępu
do
testów,
jeśli
kierować
na
nie
mają
tylko
lekarze
POZ
i
nie
pozostawi
się
alternatywnej
ścieżki
-
zauważa
ekspert
Porozumienia
Zielonogórskiego
Andrzej
Zapaśnik
po
analizie
pisma
z
Pomorskiego
Państwowego
Wojewódzkiego
Inspektoratu
Sanitarnego,
które
otrzymał
jako
kierownik
podmiotu
leczniczego.
-
Otrzymaliśmy
instrukcję
podstępowania
wynikającą
z
nowej
strategii
walki
z
epidemią.
Niektóre
jej
zapisy
budzą
najwyższe
zdumienie.
Okazuje
się,
że
lekarz
może
zlecić
wykonanie
testu
w
kierunku
SARS-CoV-2
tylko
poprzez
aplikację
gabinet.gov.pl.
Także
jedynie
przez
tę
aplikację
może
uzyskać
informację
o
wyniku
badania
oraz
zgłosić
sanepidowi
podejrzenie
lub
rozpoznanie
COVID-19.
Problem
w
tym,
że
zdecydowana
większość
gabinetów
z
tej
aplikacji
nie
korzysta,
a
personel
nie
potrafi
jej
obsługiwać.
Wszystkie
dodatkowe
funkcjonalności
powinny
być
zintegrowane
z
systemami
informatycznymi,
w
których
prowadzimy
elektroniczną
dokumentację
medyczną
-
tak
było
dotychczas
przy
wprowadzaniu
nowych
obowiązków
dla
lekarzy.
Tym
razem,
niestety,
ktoś
o
tym
nie
pomyślał.
To
nie
koniec
kłód
pod
nogi
dla
osób
z
podejrzeniem
infekcji
koronawirusowej.
Jeśli
już
jakimś
cudem
lekarz
wystawi
zlecenie
na
wymaz,
pacjent
będzie
mógł
poznać
wynik
swego
testu
jedynie
przez
Internetowe
Konto
Pacjenta.
Ile
osób
z
tego
korzysta,
ile
potrafi
je
założyć
i
obsługiwać?
Jest
to
znikoma
liczba,
zwłaszcza
w
grupie
seniorów,
najbardziej
narażonych
na
ciężki
przebieg
COVID,
a
więc
tych,
którzy
powinni
jak
najszybciej
dowiedzieć
się
o
zakażeniu
lub
jego
braku.
Żeby
uzyskać
tę
informację,
pacjent
będzie
więc
dzwonił
do
lekarza,
kierującego
go
na
wymaz,
a
ten
mu
ją
przekaże,
korzystając
z
aplikacji
gabinet.gov.pl.
-
Zmusza
się
nas
do
wykonywania
dotychczasowych
zadań
sanepidu,
jednocześnie
nie
wyposażając
w
sprawnie
działające
narzędzia
i
nie
dając
czasu
na
poznanie
nowej
aplikacji
-
komentuje
Andrzej
Zapaśnik.
-
Dziennie
wykrywa
się
kilkaset
przypadków
zakażenia,
a
jest
to
przecież
niewielki
procent
wykonywanych
testów.
Według
tego
pomysłu,
lekarze
POZ
mają
zajmować
się
tysiącami
pacjentów
„cowidowych”:
zlecaniem
wymazów
wszystkim
osobom
z
objawami
infekcji,
przekazywaniem
im
wyników
badania,
a
dodatkowo
jeszcze
opieką
nad
pacjentem
zakażonym
przebywającym
w
izolacji
domowej.
A
kto
zajmie
się
wszystkimi
innymi
chorymi?
Podstawowa
opieka
zdrowotna
tego
nie
udźwignie.
Ekspert
Porozumienia
Zielonogórskiego
jest
przekonany,
że
to
się
nie
może
udać,
jeśli
cały
ciężar
opieki
nad
podejrzanymi
o
zakażenie
koronawirusem
spocznie
na
barkach
lekarzy
POZ.
Konieczne
jest
zapewnienie
pacjentom
alternatywnego
dostępu
do
wymazów.
Np.
takiego,
jaki
z
powodzeniem
działa
na
Pomorzu,
gdzie
kwalifikacją
do
testu
na
infolinii
punktu
pobrań
drive
thru
i
walk
thru
Uniwersyteckiego
Szpitala
Klinicznego
zajmują
się
przeszkoleni
studenci
medycyny,
a
robią
to
na
podstawie
precyzyjnie
opracowanej
ankiety.
Ten
system
wypracowany
przez
UCK
w
Gdańsku
ponadto
udowadnia,
że
do
kwalifikacji
na
wymaz
w
kierunku
Sars-Cov-2
wystarczy
porządnie
przeprowadzony
wywiad,
a
konieczność
zapraszania
pacjentów
z
objawami
infekcji
do
gabinetu
lekarskiego
mija
się
z
celem.
Lekarze
POZ
zastanawiają
się
czy
są
jeszcze
lekarzami,
czy
stali
się
już
urzędnikami.
|
KOMUNIKAT DOTYCZĄCY ZASAD
POSTĘPOWANIA
w
związku
z
podejrzeniem
COVID-19
|
Zarząd Federacji PZ informuje, iż w
aktualnie
obowiązującym
stanie
prawnym,
obowiązki
lekarza
poz
związane
z
osobami
zarażonymi
(lub
podejrzewanymi
o
zarażenie)
SARS-COV-2
określa
art.
28
ustawy
o
zapobieganiu
oraz
zwalczaniu
zakażeń
i
chorób
zakaźnych
u
ludzi.
Lekarz poz:
1.Kieruje pacjenta do szpitala specjalistycznego zapewniającego izolację i leczenie tej osoby oraz niezwłocznie
informuje
szpital
o
tym
fakcie;
2.Organizuje transport uniemożliwiający
przeniesienie
zakażenia
na
inne
osoby;
3.Poucza osobę chorą o obowiązkach wynikających
z
art.
5
ust.
1
(obowiązki
te
są
wymienione
w
załączniku);
4.Niezwłocznie powiadamia sanepid o podjętych działaniach.
Informujemy także, iż zgodnie z oficjalnymi wytycznymi Generalnego
Inspektora
Sanitarnego,
kryteria
kliniczne
wystarczające
do
uznania,
iż
mamy
do
czynienia
z
podejrzeniem
zarażenia
SARS-CoV-2
obejmują
wystąpienie
co
najmniej
jednego
z
poniższych
objawów:
- kaszel,
- gorączka,
- duszność
- utrata węchu o nagłym początku,
- utrata lub zaburzenia smaku o nagłym początku.
Jedynym dodatkowym obowiązkiem (poza podanym powyżej)
przypisanym
lekarzom
poz
jest
obowiązek
wynikający
z
Rozporządzenia
Ministra
Zdrowia
z
dnia
01.09.2020
r.,
zmieniającego
rozporządzenie
w
sprawie
chorób
zakaźnych
powodujących
powstanie
obowiązku
hospitalizacji,
izolacji
lub
izolacji
w
warunkach
domowych
oraz
obowiązku
kwarantanny
lub
nadzoru
epidemiologicznego, zgodnie z którym lekarz poz
może
przedłużyć
(uwaga!
jedynie
przedłużyć
!
nie
może
skrócić
!)
okres
trwania
izolacji; takie przedłużenie może nastąpić nie wcześniej niż 8-ego
dnia
odbywania
izolacji,
może
też
stanowić
podstawę
do
wystawienia
zwolnienia
lekarskiego
ZUS-ZLA,
o
przedłużeniu
izolacji
informujemy
Sanepid
(w
zwyczajowo
przyjętej
formie,
np.
mailem,
faksem,
itp).
NIE WYPEŁNIAMY TABELKI JAKĄ ZAPROPONOWAŁ NFZ A JEDYNIE PODAJEMY PESEL, IMIĘ
I
NAZWISKO
PACJENTA
ORAZ
TERMIN
DO
KIEDY
PRZEDŁUŻYLIŚMY
IZOLACJĘ!!!
Lekarz poz może dodatkowo, wg własnego uznania,
skierować
pacjenta
na
badanie
w
kierunku
wirusa
SARS-CoV-2,
przy
czym
takie
skierowania
jest
możliwe
po
przeprowadzeniu:
- badania fizykalnego (wówczas o tym, czy objawy choroby uzasadniają
skierowanie
na
test
decyduje
lekarz
poz).
- teleporady, przy czym wówczas pacjent musi mieć jednocześnie (odnotowane w dokumentacji medycznej) następujące objawy:
a) temp. >38℃,
b) kaszel,
c) duszność,
d) utrata węchu lub smaku.
(sugerujemy, by w przypadku pacjenta mającego wszystkie te objawy, w szczególności
duszność,
jak
najszybciej
skierować
go
do
szpitala,
a
nie
wysyłać
na
testy).
Wobec powyższego, z troski o dobro pacjentów i ich bezpieczeństwo, zalecamy,
by
realizować
dotychczasową
procedurę,
opisaną
na
wstępie
(skierowania
do
szpitala).
Kategorycznie oświadczamy także, iż wszelkie żądania organów Sanepid,
dotyczące
np.:
-
podania
telefonu
dla
potrzeb
wyłącznego
kontaktu
z
Sanepidem,
w
tym
w
niedziele
i w
dni
wolne,
-
tego,
iż
to
lekarz
poz
ma
obowiązek
(a
nie
prawo)
zlecania
badań
w
kierunku
koronawirusa,
-
tego,
iż
lekarz
poz
ma
obowiązek
podejmowania
decyzji
o
kierowaniu
pacjenta
do
izolacji
domowej.
są
nieprawdziwe.
W
razie
skierowania
takich
żądań
do
lekarzy
i
świadczeniodawców
poz
–
zalecamy
niezwłoczny
kontakt
z
macierzystym
związkiem
wojewódzkim.
Koleżanki i Koledzy,
Przejęcie
odpowiedzialności
za
leczenie
pacjentów
z
COVID-19
może
skończyć
się
odpowiedzialnością
karną!
Pamiętajcie,
że w
ustawie
o
chorobach
zakaźnych
obowiązują
wszystkie
artykuły
ale
dominującym
dla
chorób
szczególnie
niebezpiecznych
i
wysoce
zakaźnych
jest
art.
28.
MACIE
WĄTPLIWOŚCI
CO
DO
STANU
PACJENTA
TO
SKIERUJCIE
GO
DO
SZPITALA
PONIEWAŻ
NAJWAŻNIEJSZE
JEST
DOBRO
PACJENTA.
Zarząd
Funkcyjny
Federacji
Porozumienie
Zielonogórskie
Załączniki:
- art. 5 ust. 1 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych
u
ludzi
1. Osoby przebywające na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej
są
obowiązane
na
zasadach
określonych
w
ustawie
do:
1)poddawania się:
a)zabiegom sanitarnym,
b)szczepieniom ochronnym,
c)poekspozycyjnemu profilaktycznemu stosowaniu leków,
d)badaniom sanitarno-epidemiologicznym, w tym również postępowaniu
mającemu
na
celu
pobranie
lub
dostarczenie
materiału
do
tych
badań,
e)nadzorowi epidemiologicznemu,
f)kwarantannie,
g)leczeniu,
h)hospitalizacji,
i)izolacji,
j) 7 izolacji w warunkach domowych;
2)zaniechania wykonywania prac, przy wykonywaniu których istnieje
możliwość
przeniesienia
zakażenia
lub
choroby
zakaźnej
na
inne
osoby
-
jeżeli
są
osobami
zakażonymi,
chorymi
na
chorobę
zakaźną
lub
nosicielami;
3)stosowania się do nakazów i zakazów organów Państwowej Inspekcji
Sanitarnej
służących
zapobieganiu
oraz
zwalczaniu
zakażeń
i
chorób
zakaźnych;
4)udzielania danych i informacji:
a) 8 organom Państwowej Inspekcji Sanitarnej, Wojskowej Inspekcji
Sanitarnej,
Inspekcji
Weterynaryjnej,
Wojskowej
Inspekcji
Weterynaryjnej,
Inspekcji
Ochrony
Środowiska,
jednostkom,
o
których
mowa
w
art.
30
ust.
1,
oraz
ośrodkom
referencyjnym
i
instytutom
badawczym
-
niezbędnych
do
prowadzenia
nadzoru
epidemiologicznego
nad
zakażeniami
i
chorobami
zakaźnymi
i
zapobiegania
oraz
zwalczania
zakażeń
i
chorób
zakaźnych,
b)właściwym państwowym inspektorom sanitarnym - niezbędnych do
prowadzenia
nadzoru
epidemiologicznego
nad
niepożądanymi
odczynami
poszczepiennymi,
c)organom Państwowej Inspekcji Sanitarnej - niezbędnych do
sprawowania
nadzoru
nad
realizacją
obowiązków,
o
których
mowa
w
pkt
1-3.
- art. 28 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych
u
ludzi
Lekarz lub felczer, który podejrzewa lub rozpoznaje chorobę
szczególnie
niebezpieczną
i
wysoce
zakaźną,
stanowiącą
zagrożenie
dla
zdrowia
publicznego,
lub
stwierdza
zgon
w
wyniku
takiej
choroby,
podejmuje
działania
zapobiegające
szerzeniu
się
zachorowań,
w
tym:
1) kieruje osobę podejrzaną o zakażenie lub zachorowanie oraz
zakażoną
lub
chorą
na
chorobę
zakaźną
do
szpitala
specjalistycznego
zapewniającego
izolację
i
leczenie
tej
osoby
oraz
niezwłocznie
informuje
szpital
o
tym
fakcie;
2) organizuje transport uniemożliwiający przeniesienie zakażenia
na
inne
osoby;
3 )poucza osobę chorą lub osobę sprawującą prawną pieczę nad
chorą
osobą
małoletnią
lub
bezradną
albo
opiekuna
faktycznego
w
rozumieniu
art.
3
ust.
1
pkt
1
ustawy
z
dnia
6
listopada
2008
r. o
prawach
pacjenta
i
Rzeczniku
Praw
Pacjenta,
osoby
najbliższe
oraz
osoby,
o
których
mowa
w
art.
17
ust.
1a,
o
obowiązkach
wynikających
z
art.
5
ust.
1;
4) niezwłocznie powiadamia państwowego powiatowego inspektora
sanitarnego
właściwego
dla
miejsca
podejrzenia,
rozpoznania
choroby
szczególnie
niebezpiecznej
i
wysoce
zakaźnej
lub
stwierdzenia
zgonu
o
podjętych
działaniach.
§ 3a Rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie chorób zakaźnych powodujących
powstanie
obowiązku
hospitalizacji,
izolacji
lub
izolacji
w
warunkach
domowych
oraz
obowiązku
kwarantanny
lub
nadzoru
epidemiologicznego.
1. Osoby skierowane do izolacji w warunkach domowych z rozpoznaniem
zakażenia
wirusem
SARS-CoV-2
lub
zachorowania
na
chorobę
wywołaną
wirusem
SARS-CoV-2
(COVID-19)
nie
później
niż
w
siódmej
dobie
odbywania
izolacji
w
warunkach
domowych
otrzymują
na
numer
telefonu
wskazany
w
systemie
teleinformatycznym
udostępnionym
przez
jednostkę
podległą
ministrowi
właściwemu
do
spraw
zdrowia
właściwą
w
zakresie
systemów
informacyjnych
ochrony
zdrowia,
o
którym
mowa
w
przepisach
wydanych
na
podstawie
art.
46a
i
art.
46b
pkt
1-6
i
8-12
ustawy
z
dnia
5
grudnia
2008
r. o
zapobieganiu
oraz
zwalczaniu
zakażeń
i
chorób
zakaźnych
u
ludzi,
wiadomość
tekstową
o
konieczności
skontaktowania
się
z
lekarzem
podstawowej
opieki
zdrowotnej,
w
celu
uzyskania
informacji
o
czasie
trwania
izolacji
domowej.
2. Zakończenie izolacji następuje:
1)po 3 dniach bez gorączki oraz bez objawów infekcji ze strony
układu
oddechowego,
ale
nie
wcześniej
niż
po
13
dniach
od
dnia
wystąpienia
objawów
- w
przypadku
pacjenta
z
objawami
klinicznymi:
a)w izolacji szpitalnej albo w izolatorium, chyba że lekarz
sprawujący
opiekę
nad
pacjentem
przedłuży
okres
tej
izolacji,
b)w izolacji w warunkach domowych, chyba że lekarz podstawowej
opieki
zdrowotnej,
który
udzielił
teleporady
lub
porady
w
warunkach
domowych
nie
wcześniej
niż
w
ósmej
dobie
odbywania
tej
izolacji,
przedłuży
okres
jej
trwania;
2)po 10 dniach od daty uzyskania pierwszego dodatniego wyniku
testu
diagnostycznego
w
kierunku
SARS-CoV-2
- w
przypadku
pacjenta
bez
objawów
klinicznych,
chyba
że
lekarz
podstawowej
opieki
zdrowotnej,
który
udzielił
teleporady
lub
porady
w
warunkach
domowych
nie
wcześniej
niż
w
ósmej
dobie
odbywania
tej
izolacji,
przedłuży
okres
jej
trwania.
3. W szczególnych sytuacjach, w tym w przypadku osób wykonujących
zawód
medyczny
lub
sprawujących
opiekę
nad
osobami
przebywającymi
w
domach
pomocy
społecznej,
lub
przypadkach
uzasadnionych
klinicznie,
zakończenie izolacji, o której mowa w ust. 2, pacjenta, w przypadku
którego
uzyskano
dodatni
wynik
testu
diagnostycznego
w
kierunku
SARS-CoV-2,
następuje
po
uzyskaniu
dwukrotnie
ujemnego
wyniku
tego
testu
z
próbek
pobranych
w
odstępach
co
najmniej
24-godzinnych,
niezależnie
od
liczby
dni,
które
upłynęły
od
ostatniego
dodatniego
wyniku
diagnostycznego
w
kierunku
SARS-CoV-2
i od
rodzaju
objawów
klinicznych.
4. W przypadku pacjentów immunoniekompetentnych, okres izolacji
może
zostać
przedłużony
do
20
dni.
Decyzję
w
tej
sprawie
podejmuje
lekarz
sprawujący
opiekę
nad
pacjentem
w
szpitalu
albo
izolatorium
albo
lekarz
podstawowej
opieki
zdrowotnej.
5. W przypadku osób, o których mowa w ust. 2, warunku zakończenia
izolacji
szpitalnej
albo
w
izolatorium
nie
stanowi
wykonanie
testu
molekularnego
RT-PCR.
|
Apel o odpowiedzialność za
słowa
|
Szanowni
Państwo,
Z
rosnącym
niepokojem
obserwujemy
eskalacje
pojawiających
się
w
mediach
fałszywych
informacji
związanych
z
funkcjonowaniem
placówek
ochrony
zdrowia
prowadzonych
przez
lekarzy
rodzinnych,
a
zwłaszcza
powtarzania,
iż
„przychodnie
są
zamknięte”,
gdy
wprowadzona
została
tylko
procedura
telefonicznego
ustalania
wizyt
w
gabinetach
lekarskich
oraz
system
porad
telefonicznych.
Czyli
analogiczna
do
wprowadzonej
w
urzędach
administracji
państwowej
i
samorządowej.
Wspomniane,
kłamliwe
informacje
nie
tylko
wprowadzają
Pacjentów
w
błąd,
ale
także
kreują
negatywne
opinie
dotyczące
znaczenia,
roli
i
zadań
Podstawowej
Opieki
Zdrowotnej,
a
najczęściej
są
wypowiadane
przez
osoby
uznawane
za
„medialne
autorytety”
–
niestety,
nie
mające
głębszej
wiedzy
na
ten
temat
i
nie
będące
lekarzami
z
doświadczeniem
w
tej
dziedzinie
medycyny.
Dlatego
PROTESTUJEMY
przeciwko
tak
nierzetelnym
praktykom
dziennikarskim.
Wskutek
dotychczasowej,
błędnej
strategii
systemu
ochrony
zdrowia
w
Polsce,
liczba
lekarzy
POZ
w
stosunku
do
liczby
pacjentów
jest
znacząco
niższa,
niż
w
wielu
innych
państwach.
Mimo
tego,
od
kilkudziesięciu
lat
sprawują
oni
fundamentalną
opiekę
nad
chorymi
niewymagającymi
interwencji
tzw.
medycyny
naprawczej
–
czyli
szpitalnej.
To
dzięki
nim
miliony
pacjentów
otrzymują
podstawową
pomoc
lekarską
w
różnych
chorobach
–
zwłaszcza
przewlekłych,
oraz
porady
i
zabiegi
związane
z
profilaktyką.
To
właśnie
lekarze
rodzinni
co
roku
stanowią
pierwszą
linię
walki
z
epidemiami
grypy
i
doświadczenie
w
niej
rozszerzyli
w
przypadku
pandemii
COVID-19,
zwiększając
bezpieczeństwo
swoich
pacjentów
oraz
personelu,
bez
którego,
w
przypadku
choroby,
system
POZ
mógłby
ulec
załamaniu
pozostawiając
chorych
bez
opieki
medycznej.
Z
ostatniej
analizy
badań
dot.
opieki
medycznej
wynika,
iż w
okresie
od
marca
do
lipca
br.
(tj.
do
przedwyborczego
poluzowania
rygorów
epidemiologicznych),
odnotowano
zaledwie
ok.
2400
skarg
do
Rzecznika
Praw
Pacjenta,
dotyczących
telefonicznej
formy
kontaktów
wstępnych
z
pacjentami
–
tzn.
niecałe
500
miesięcznie
w
stosunku
do
milionów
porad,
których
w
tym
okresie
udzielono.
Natomiast
ten
przyszłościowy
(choćby
ze
względów
epidemiologicznych
i
spowodowany
deficytem
kadry
medycznej)
rodzaj
kwalifikowania
chorych
do
dalszych
badań,
został
przez
80
procent
z
nich
oceniony
pozytywnie.
Jednocześnie
chcemy
podkreślić,
że
zdarzające
się
jednostkowo
przypadki
przychodni,
które
rzeczywiście
nie
udzielają
innych
porad,
niż
teleporady,
powinny
być
srogo
piętnowane,
ale
nie
mogą
rzutować
na
obraz
zdecydowanej
większości
rzetelnie
pracujących
lekarzy
POZ.
Przekazujemy
te
informacje
do
głębszej
refleksji
związanej
z
etyką
dziennikarską
oraz
odpowiedzialnością
za
słowa,
Michał
Sutkowski
-
Lekarz
rodzinny
-
Rzecznik
Kolegium
Lekarzy
Rodzinnych
w
Polsce
Wojciech
Pacholicki
-
Lekarz
rodzinny
–
Wiceprezes
Federacji
Związku
Pracodawców
Ochrony
Zdrowia
„Porozumienie
Zielonogórskie”
|
POZ to
nie
miejsce
do
opieki
nad
pacjentami
z
COVID-19
|
Porozumienie
Zielonogórskie
apeluje
do
ministra
zdrowia
o
rozwagę
i
wspólne
wypracowanie
rozwiązań
przy
podejmowaniu
decyzji
związanych
z
opieką
nad
zakażonymi
koronawirusem.
Federacja
ostrzega,
że
jeśli
resort
zdrowia
przerzuci
ciężar
tej
opieki
na
podstawową
opiekę
zdrowotną,
dojdzie
do
załamania
systemu,
przychodnie
POZ
staną
się
wylęgarnią
COVID-19,
a
starsi
pracownicy
(najbardziej
zagrożeni
infekcją)
odejdą
z
pracy.
Reakcję
Federacji
wywołały
zapowiedzi
medialne
o
planach
przekazania
obowiązków
dotyczących
pacjentów
z
COVID-19
lekarzom
podstawowej
opieki
zdrowotnej.
Swoje
stanowisko
w
tej
sprawie
Porozumienie
Zielonogórskie
przekazało
już
wcześniej
ministrowi
zdrowia:
W
ciągu
roku
lekarze
POZ
udzielają
ponad
600
tys.
świadczeń
dziennie,
a w
sezonie
jesienno-zimowym
jest
ich
jeszcze
więcej.
Obarczanie
POZ
dodatkowymi
obowiązkami
nie
tylko
medycznymi,
ale
przede
wszystkim
administracyjno-organizacyjno-biurokratycznymi
bez
właściwe
zorganizowanej
do
tego
infrastruktury
budzi
sprzeciw
Federacji.
Z
informacji
podawanych
w
mediach
wynika
jednak,
że
plany
resortu
są
aktualne.
W
tej
sytuacji
zarząd
Porozumienia
Zielonogórskiego
zwrócił
się
do
ministra
zdrowia
z
kilkoma
pytaniami.
W
jaki
sposób
lekarz
POZ
ma
różnicować
i
kwalifikować
pacjenta
infekcyjnego
do
wykonania
lub
nie
diagnostyki
molekularnej,
skoro
nie
istnieją
żadne
algorytmy
kliniczne
zróżnicowania
w
badaniu
fizykalnym
infekcji
wywołanej
przez
koronawirus,
od
infekcji
wywołanej
przez
inne
patogeny?
W
jaki
sposób
ustrzec
nieinfekcyjnych
pacjentów
placówek
POZ
przed
transmisją
zakażenia
w
małych
przychodniach
i
praktykach
pozbawionych
śluz
i
filtrów
z
jednym
wejściem
i
poczekalnią
oraz
otwartą
rejestracją,
przy
braku
przestrzegania
przez
chorych
zasady
rozdzielności
czasowej?
Jak
uniknąć
masowego
odchodzenia
z
pracy
lekarzy
i
pielęgniarek
po
60
roku
życia,
którzy
znajdują
się
w
grupie
ryzyka
powikłań
COVID-19
i
automatycznego
ograniczenia
dostępności
do
świadczeń
podstawowej
opieki
zdrowotnej
dla
naszych
podopiecznych?
Jak
i
kiedy
zostanie
zorganizowana
komunikacja
pomiędzy
poszczególnymi
instytucjami
zajmującymi
się
pacjentem
podejrzanym
lub
już
zdiagnozowanym
w
kierunku
COVID-19
tak,
aby
pełna
i
niezwłoczna
informacja
o
tym
fakcie
docierała
do
jego
lekarza
rodzinnego,
w
celu
przyjęcia
odpowiedniej
procedury
postępowania?
Jakie
będzie
postępowanie
sanepidu
wobec
przychodni/praktyki
w
przypadku
potwierdzenia
COVID-19
u
pacjenta
badanego
tam
wcześniej?
Czy
zostanie
ona
objęta
kwarantanną?
Jak
będą
potraktowani
pacjenci
z
kontaktu,
a
jak
personel
medyczny?
Jak
długo
będzie
się
czekać
na
wykonanie
testu
w
zamkniętej
przychodni?
Jak
przyjąć
wszystkich
pacjentów
(w
okresie
jesienno-zimowym
w
przeciętnej
przychodni
to
60-80
chorych)
stosując
rozdzielność
czasową
i
zasady
dezynfekcji
pomiędzy
pacjentami,
nie
ograniczając
przy
tym
dostępności
do
świadczeń?
Federacja
podkreśla,
że
jeśli
nie
ma
satysfakcjonujących
rozwiązań
dla
tych
problemów,
lekarze
Porozumienia
Zielonogórskiego
będą
zmuszeni,
kierować
wszystkich
pacjentów
z
infekcjami
do
wykonania
testu
molekularnego
w
wyznaczonych
do
tego
laboratoriach.
„W
przeciwnym
przypadku
nasze
praktyki
i
przychodnie
zamienią
się
w
wylęgarnię
COVID-19
i
powiększą
liczbę
obecnie
stwierdzanych
ognisk
zakażeń
o
następne
prawie
dziesięć
tysięcy
miejsc,
gdzie
obecnie
udzielane
są
świadczenia
podstawowej
opieki
zdrowotnej”
-
ostrzega
PZ w
piśmie
do
ministra
zdrowia.
|
Jacek Krajewski: Rosyjska
ruletka
w POZ
|
Lekarze
podstawowej
opieki
zdrowotnej
będą
mogli
kierować
pacjentów
na testy
w
kierunku
COVID-19,
ale
dopiero
po
fizykalnym
badaniu
- wynika
ze
strategii
walki z
epidemią
koronawirusa
jesienią,
przedstawionej
dziś
przez
Ministerstwo
Zdrowia.
- To
rozwiązanie
oznacza,
że
lekarze
POZ
zostają
włączeni
do
systemu
opieki
nad
pacjentem
z
COVID-19
i
odgrywają
w nim
najważniejszą
rolę -
komentuje
prezes
Porozumienia
Zielonogórskiego
Jacek
Krajewski,
podkreślając,
że
strategia
została
opracowana
bez
udziału
organizacji
pracodawców
ochrony
zdrowia,
a więc w
gronie
nie w
pełni
reprezentatywnym.
- Ta
najważniejsza
rola
polega
na
oszczędnościach,
jakie
uzyska
państwo,
rezygnując
z
powszechnego
testowania. Zamiast
tego
mamy
konieczność
fizykalnego
badania
przez
lekarza
POZ jako
warunek
skierowania
na test. W
praktyce
oznacza
to
ogromne
zagrożenie
dla
poradni
POZ,
które
nie są
przystosowane
do
przyjmowania
pacjentów
zakaźnie
chorych,
bo
większość
z nich
nie jest
wyposażona
w śluzy,
filtry i
izolatki. Nie
ma tu
analogii
do
grypy,
bo
lekarze
rodzinni
przed
sezonem
się
szczepią
przeciwko
tej
chorobie.
Konieczność
fizykalnego
badania
osób
podejrzanych
o
zakażenie
koronawirusem
jest jak
rosyjska
ruletka:
przecież
lekarz
nie wie,
czy
pacjent
ma COVID,
czy
nie. Sytuacja,
jaką
wywołuje
swoją
strategią
Ministerstwo
Zdrowia,
grozi
stworzeniem
wielu
nowych
ognisk
zakażeń
COVID-19,
a staną
się nimi
poradnie
POZ.
Podczas
dzisiejszej
konferencji
prasowej
w
Warszawie
minister
zdrowia
Adam
Niedzielski
powiedział
m.in.: „Tak
jak z
każdą
infekcją
pacjenci
w
pierwszej
kolejności
trafiają
do POZ,
czyli
pod
opiekę
lekarza
rodzinnego. Chcielibyśmy,
żeby ta
opieka
zaczynała
się od
teleporady,
jest to
rozwiązanie,
które
się
bardzo
upowszechniło
i które
również
ogranicza
ryzyko
transmisji
wirusa.
Ale
jeżeli
będą się
objawy
przedłużały
i po 3-5
dniach
utrzymywały
bądź
nasilały,
to wtedy
oczywiście
jest
konieczność
badania
fizykalnego,
bo ono
ma
poprzedzić
decyzję
o
skierowaniu
na
badanie
w
kierunku
COVID.
Jeżeli
ten
wynik
będzie
ujemny,
to
pacjent
zostaje
w POZ, a
jeżeli
wynik
będzie
pozytywny
to taki
pacjent
jest
kierowany
na tzw.
ścieżkę
zakaźną".
Lekarze
pierwszego
kontaktu
są
bardziej
zagrożeni
wypaleniem
zawodowym
niż
przedstawiciele
innych
zawodów
medycznych
-
informuje
"Journal
of
American
Board of
Family
Medicine".
Wypalenie
zawodowe
jest
coraz
poważniejszym
problemem
dotyczącym
zdrowia
publicznego.
Według
National
Academy
of
Sciences
od
35
do
54
proc.
amerykańskich
lekarzy
i
pielęgniarek
wykazuje
poważne
objawy
wypalenia.
Dr
Debora
Goetz
Goldberg
z
George
Mason
University
przeprowadziła
badanie
dotyczące
lęku
jako
elementu
i
wskaźnika
wypalenia
zawodowego
wśród
różnych
pracowników
podstawowej
opieki
zdrowotnej.
Jej
zespół
przebadał
1273
pracowników
służby
zdrowia
ze
154
gabinetów
podstawowej
opieki
zdrowotnej
w
Wirginii.
Do
oceny
odczuć,
emocji
i
postaw
uczestników
w
związku
ze
zmianami
organizacyjnymi
i
technologicznymi
wykorzystano
Change
Diagnostic
Index
(CDI).
U
lekarzy
zanotowano
najwyższe
wskaźniki
wypalenia
zawodowego
na
poziomie
31,6
proc.
Wskaźniki
sięgające
17,2
proc.
stwierdzono
u
pielęgniarek,
pielęgniarek
anestezjologicznych
czy
asystentów
lekarzy,
18,9
proc.
u
personelu
pomocniczego
(na
przykład
techników,
fizjoterapeutów,
protetyków)
i
17,5
proc.
u
personelu
administracyjnego.
Lęk
znacznie
podnosił
prawdopodobieństwo
wypalenia
zawodowego
wśród
pracowników
podstawowej
opieki
zdrowotnej.
Lekarze,
którzy
doświadczyli
rosnącego
lęku
i
wycofania
byli
ponad
trzy
razy
bardziej
skłonni
do
zgłaszania
wypalenia
zawodowego
niż
ci,
którzy
ich
nie
doświadczali.
-
Wypalenie
zawodowe
to
zespół
charakteryzujący
się
znacznym
wyczerpaniem
emocjonalnym,
depersonalizacją
i
niskim
poczuciem
osobistych
osiągnięć
w
pracy
-
wyjaśnia
Goldberg.
-
Ważne
jest,
aby
zrozumieć,
w
jaki
sposób
pracownicy
służby
zdrowia
reagują
na
te
zmiany
oraz
czy
niektóre
grupy
są
bardziej
narażone
na
wypalenie
zawodowe
i
dlaczego.
Ma
to
krytyczne
znaczenie
ze
względu
na
ogromną
ilość
zmian
zachodzących
w
branży
opieki
zdrowotnej,
przewidywane
niedobory
lekarzy
i
pielęgniarek,
a
ostatnio
nadzwyczajne
obowiązki
nałożone
na
nich
podczas
pandemii
COVID-19
-
mówi
badaczka.
- To
problem
nie
tylko
lekarzy
-
wyjaśnia
Goldberg.
- Te
ustalenia
mówią
nam,
że
musimy
nadać
priorytet
zrozumieniu
i
zajęciu
się
wypaleniem
klinicystów
na
poziomie
systemu
i na
poziomie
lokalnym.
Koszt
ludzki,
a
także
spodziewane
w
przyszłości
poważne
niedobory
lekarzy
sprawiają,
że
to
poważny
problem
dla
zdrowia
publicznego
-
podkreśla.
Paweł
Wernicki
|
Deklaracje
wyboru w
POZ -
wszystkie
wzory w
jednym
czasie
|
Zmieniają
się
wzory
deklaracji
wyboru
świadczeniodawcy
udzielającego
świadczeń
z
zakresu
podstawowej
opieki
zdrowotnej
-
projekt
rozporządzenia
ministra
zdrowia
w tej
sprawie
trafił
do
konsultacji
społecznych.
Generalnie
chodzi o
ich
uproszczenie,
tak by
pacjent,
wybierający
swojego
lekarza,
pielęgniarkę
czy
położną
nie
musiał
wypełniać
gigantycznych
formularzy,
zawierających
często
niepotrzebne
informacje.
O takie
zmiany
zabiegało
Porozumienie
Zielonogórskie,
na
którego
wniosek
nowe
zapisy
dotyczące
wzorów
deklaracji
zostały
wprowadzone
do
znowelizowanej
ustawy o
podstawowej
opiece
zdrowotnej.
Jednak w
rozporządzeniu,
stanowiącym
akt
wykonawczy
do
ustawy,
znalazły
się
punkty,
z
którymi
Federacja
nie może
się
zgodzić.
Pierwszy
z nich
dotyczy
przesunięcia
aż o
pięć lat
wejścia
w życie
wzoru
deklaracji
wspólnej
dla
lekarza,
pielęgniarki
i
położnej
POZ.
Zdaniem
Porozumienia
Zielonogórskiego,
jest to
niezgodne
z samą
ustawą,
a także
zasadami
logiki.
-
Zgodnie
z
ustawą,
są różne
warianty
deklaracji
wyboru -
tłumaczy
wiceprezes
Porozumienia
Zielonogórskiego
Tomasz
Zieliński.
-
Pacjent
może
zapisać
się
osobno
do
lekarza,
pielęgniarki
i
położnej,
nawet w
różnych
podmiotach.
Zabiegaliśmy
o to, by
dla
wygody
pacjenta
i
ograniczania
biurokracji
istniała
możliwość
złożenia
wspólnej
deklaracji
- na
jednym
formularzu,
jednocześnie
do
lekarza,
pielęgniarki
i
położnej.
Ten
postulat
został
spełniony,
ale z
niezrozumiałych
powodów
wspólne
deklaracje
- jako
jedyne -
miałyby
wejść w
życie
dopiero
w 2025
r..
Wiceprezes
Porozumienia
Zielonogórskiego
podkreśla,
że
istnienie
wspólnych
deklaracji
w niczym
nie
ogranicza
prawa
wyboru
pacjenta.
W
dalszym
ciągu
mógłby
on, tak
jak
dotychczas,
leczyć
się w
jednej
przychodni,
a
korzystać
ze
świadczeń
pielęgniarskich
zupełnie
gdzie
indziej.
Wielu
pacjentów
jednak
chce
mieć
wszystkie
świadczenia
w jednej
przychodni
i byłoby
o wiele
prościej,
gdyby
nie
musieli
wypełniać
dwóch
lub
trzech
deklaracji,
tylko
jedną. I
to już,
a nie
dopiero
za pięć
lat.
Zdaniem
Federacji
przepisy
ustawy o
podstawowej
opiece
zdrowotnej
nie dają
ministrowi
zdrowia
delegacji
do
różnoczasowego
wprowadzania
wzorów
deklaracji
wyboru,
a
wszystkie
wzory
deklaracji
wyboru
powinny
obowiązywać
nie
później
niż 24
miesiące
od czasu
wejścia
w życie
ustawy –
przepisy
dotyczące
wszystkich
nowych
wzorów
deklaracji
wyboru
powinny
obowiązywać
już od 1
grudnia
2019.
Kolejna
uwaga
Porozumienia
Zielonogórskiego
do
projektu
rozporządzenia
dotyczy
jednego
z
objaśnień
do
wzorów
deklaracji:
„Deklaracje
złożone
przez
przedstawicieli
ustawowych
w
imieniu
osób
małoletnich
po
uzyskaniu
przez
nie
pełnoletności
zachowują
ważność,
z
wyjątkiem
sytuacji,
gdy
lekarzem
podstawowej
opieki
zdrowotnej
jest
lekarz
posiadający
specjalizację
I lub II
stopnia
lub
tytuł
specjalisty
w
dziedzinie
pediatrii.”
Podobny
zapis
znajduje
się w
obecnie
obowiązujących
wzorach.
Wynika z
niego,
że w
razie
sytuacji,
gdy
wybranym
lekarzem
jest
pediatra,
deklaracja
wyboru
nie
zachowa
swej
ważności.
W
uwagach
przekazanych
MZ
Federacja
zauważa
jest to
niezgodne
z
postanowieniami
art. 10
ust. 7
ustawy o
podstawowej
opiece
zdrowotnej,
według
którego
deklaracja
zachowuje
swoją
ważność
w
zakresie
wyboru
świadczeniodawcy.
„W
treści
rozporządzenia
należy
wyraźnie
zapisać,
że wzory
określają
jedynie
zakres
informacyjny
deklaracji
i nie
muszą
być
odwzorowywane
dokładnie
oraz że
objaśnienia
nie
muszą
być
każdorazowo
drukowane
i
dołączane
do
zbieranych
deklaracji.
Ilość
zbędnego
papieru
zużywanego
a potem
przechowywanego
przez
lata
jest tak
duża, że
należy
maksymalnie
ograniczać
jego
ilość
generowaną
kolejnymi
przepisami”
-
postuluje
Porozumienie
Zielonogórskie.
|
Luki w
systemie
informacji
o
zakażonych
|
Porozumienie
Zielonogórskie
zwróciło
się do
prezesa
NFZ oraz
ZUS w
sprawie
pacjentów
zakażonych
koronawirusem
przebywających
w
izolacji.
Federacja
zwraca
uwagę na
poważne
wady
działania
systemu
informacji
o
pacjentach
z
dodatnim
wynikiem
na
obecność
wirusa
SARS-CoV-2
i
proponuje
rozwiązanie
problemu.
Dotyczy
on
całego
kraju,
ale
szczególnie
jest
nasilony
na
Śląsku,
gdzie
ujawniano
w
ostatnich
tygodniach
największe
ognisko
epidemii.
-
Obecnie
bardzo
duża
liczba
naszych
pacjentów
znajduje
się w
takiej
sytuacji,
że
posiadając
wynik
dodatni
przebywają
w
izolacji,
przechodząc
chorobę
bezobjawowo
i cały
obowiązek
pisania
zwolnień
spadł na
lekarzy
podstawowej
opieki
zdrowotnej
-
wyjaśnia
Daniel
Kowalczyk
ze
Związku
Pracodawców
Ochrony
Zdrowia
Województwa
Śląskiego
"Porozumienie
Zielonogórskie”.
- Stacje
sanepidu
odsyłają
pacjentów
do
poradni
POZ po
zwolnienia
lekarskie.
Jednak
lekarze
mają
możliwość
zdobycia
wiedzy o
chorobie
i
zakażeniu
jedynie
na
podstawie
przeprowadzonej
rozmowy
z
pacjentem
w ramach
teleporady.
Nie
widząc
wyniku
potwierdzającego
chorobę
są
stawiani
przed
faktem i
wymaga
się od
nich
wystawiania
zwolnienia
nawet na
okres 4
do 6
tygodni,
ponieważ
tak
długo
trwa
izolacja
niektórych
pacjentów.
Interweniując
w tej
sprawie
u
prezesa
NFZ
Porozumienie
Zielonogórskie
podkreśla
wady
działania
systemu.
Wprawdzie
w
systemie
e-WUŚ
pojawia
się
informacja
o
wynikach
badań na
obecność
wirusa,
ale z
opóźnieniem
- nawet
do ośmiu
dni. W
efekcie
informacja
od
pacjenta
twierdzącego,
że jest
zarażony
wirusem
SARS-CoV-2,
jeszcze
przez
kilka
dni jest
dla
lekarza
POZ
formalnie
niepotwierdzona.
Kolejna
kwestia
dotyczy
różnicy
między
kwarantanną
a
izolacją,
której
system
nie
uwzględnia.
- W
przypadku
każdego
z
„dodatnich”
pacjentów
w e-WUŚ
pojawia
się
informacja
o tym,
że jest
objęty
kwarantanną
-
tłumaczy
prezes
Porozumienia
Zielonogórskiego
Jacek
Krajewski.
- W
rzeczywistości
w
większości
przypadków
pacjenci
ci nie
są
poddani
formalnej
kwarantannie,
ale są
skierowani
do
izolacji.
Tymczasem
dla
lekarza
ta
różnica
ma
istotne
znaczenie.
Formalne
skierowanie
na
kwarantannę
oznacza
bowiem
dysponowanie
przez
pacjenta
decyzją
inspekcji
sanitarnej,
która
sama w
sobie
jest
dokumentem
usprawiedliwiającym
nieobecność
pracownika
w pracy.
Przebywanie
zaś w
izolacji,
bez
decyzji
o
kwarantannie
oznacza,
że
pacjent
nie ma
dokumentu
zwalniającego
go z
obowiązku
świadczenia
pracy.
Takiemu
pacjentowi
rzeczywiście
niezbędne
jest
wypisanie
zwolnienia
lekarskiego.
Porozumienie
Zielonogórskie
proponuje
proste
rozwiązanie
problemu.
Wystarczy
natychmiastowe
przekazywanie,
w trybie
on-line,
przez
poszczególne
inspekcje
sanitarne
wyników
badań na
obecność
wirusa
świadczeniodawcom
POZ.
|
Porady w sprawie teleporady - dla lekarza i pacjenta |
Porady w
sprawie
teleporady
- dla
lekarza
i
pacjenta
Przestawienie
się z
tradycyjnej
formy
kontaktu
lekarza
z
pacjentem
na
system
teleporad
nie dla
każdego
jest
proste.
Dotyczy
to
zarówno
lekarza,
który
musi
umiejętnie
prowadzić
rozmowę,
by
zebrać
od
chorego
jak
najwięcej
konkretnych
informacji,
jak i
pacjenta,
przywykłego
do
osobistych
wizyt w
gabinecie.
By pomóc
jednym i
drugim,
Porozumienie
Zielonogórskie
przygotowało
cykl
poradników.
Adresowany
do
lekarzy
to
webinar
w formie
kilkunastominutowego
filmu,
zrealizowanego
przy
udziale
Fundacji
na rzecz
Medycyny
Rodzinnej
oraz
wskazówki
dla
pacjenta,
które są
13-punktową
instrukcją
pt.
„Szczęśliwa
trzynastka,
czyli
jak
dobrze
przygotować
się do
teleporady”,
a także
cykl
edukacyjny
w formie
infografik
przydatnych
dla
lekarzy
i ich
podopiecznych.
W ciągu
najbliższych
tygodni
będziemy
przedstawiać
zbiór
niezbędnych
informacji,
które
ułatwią
funkcjonowanie
w nowej
rzeczywistości.
W jaki
sposób
lekarz
powinien
się
przygotować
do
teleporady,
na co
zwrócić
uwagę
podczas
pracy
zdalnej;
jak
umiejętnie
przejąć
inicjatywę
i
kierować
rozmową,
jednocześnie
dając
pacjentowi
poczucie,
że jest
ważny i
słuchany;
czego
unikać w
kontakcie
z
trudnym
pacjentem
- to
tylko
niektóre
pytania,
na jakie
odpowiada
w
webinarze
psychoterapeutka
Izabela
Boryczka.
Sporo
uwagi
poświęca
przy tym
budowaniu
dobrych
relacji
z
pacjentem,
bo
przecież
jest to
możliwe
nawet
przez
telefon.
„Uśmiechnij
się w
trakcie
rozmowy,
uśmiech
słychać
przez
telefon”
- radzi
psychoterapeutka
i trudno
się z
tym nie
zgodzić.
„Szczęśliwa
trzynastka”
dla
pacjenta
została
opracowana
na
podstawie
doświadczeń
lekarzy
Porozumienia
Zielonogórskiego
z całej
Polski.
Zawiera
13
punktów,
gdzie w
prosty
sposób
instruuje
się
pacjentów,
jak
powinni
postępować,
by
teleporada
była jak
najbardziej
efektywna.
Niektóre
z nich
mogą się
wydawać
oczywiste
(np.
„Przygotuj
coś do
pisania”),
ale po
przeszło
dwóch
miesiącach
pracy w
warunkach
epidemii,
lekarze
wiedzą
doskonale,
że nawet
najprostsze
sprawy
przestają
być
proste,
gdy
wszyscy
jesteśmy
w
długotrwałym
stresie.
„Szczęśliwa
trzynastka,
czyli
jak
dobrze
przygotować
się do
teleporady”
1.Gdy
umawiasz
się na
telewizytę,
pamiętaj
o
punktualności.
2. Za
pomocą
teleporady
możesz
uzyskać
e-zwolnienia,
e-recepty,
e-skierowanie.
3.
Zajmij
wygodne
miejsce,
tak by
nikt i
nic Ci
nie
przeszkadzało.
4.
Przygotuj
coś do
pisania
(kartka,
długopis).
5.
Przygotuj
dzienniczki
samokontroli,
wyniki
badań.
6.
Przygotuj
listę
leków
oraz
innych
preparatów,
które
przyjmujesz
(również
kupowanych
w aptece
bez
recepty).
7.
Dowiedz
się w
jaki
sposób
będzie
weryfikowana
przez
lekarza
Twoja
tożsamość
(jeżeli
do
identyfikacji
potrzebny
będzie
PESEL,
przygotuj
go, był
pod
ręką).
8. Spisz
pytania
do
lekarza,
zapisz o
czym
chcesz z
nim
porozmawiać.
9.
Upewnij
się, że
dobrze
zapisałeś
zalecenia
lekarza.
10.
Upewnij
się, czy
prawidłowo
zapisałeś
pin do
recepty.
11.
Odwołaj
teleporadę,
gdy nie
możesz z
niej
skorzystać.
12.
Pamiętaj,
że na
podstawie
teleporady,
jeżeli
to
będzie
potrzebne,
lekarz
może
zaprosić
Cię do
przychodni
na
wizytę
osobistą.
13.
Zaufaj
swojemu
lekarzowi,
on
wybierze
odpowiednią
dla
Ciebie
formę
konsultacji.
Webinar
- cały
film
https://www.youtube.com/watch?v=JDR9tQgsrk4&t=5s
Webinar
wersja
krótsza
(w 2
częściach)
https://www.youtube.com/watch?v=_-7QlLvzmcc&t=69s
https://www.youtube.com/watch?v=8xXXihnqQSI&t=14s
Poradnik
„Szczęśliwa
trzynastka,
czyli
jak
dobrze
przygotować
się do
teleporady”
Załączniki:
- szczesliwa_trzynastka_v1.pdf
- szczesliwa_trzynastka_v2.pdf
|
Medycyna rodzinna sprawdza się w trudnym czasie |
„ Lekarze
rodzinni
na
pierwszej
linii” -
to
hasło
tegorocznego
Światowego
Dnia
Lekarza
Rodzinnego,
obchodzonego
na
całym
świecie
19
maja.
W
tym
roku
nawiązuje
ono
do
pandemii
koronawirusa,
z
którą
zmaga
się
niemal
cały
świat
i w
której
niejednokrotnie
to
lekarze
ponoszą
najwyższą
ofiarę.
Na
szczęście,
w
Polsce
nie
doszło
do
tak
dramatycznej
sytuacji,
jaka
miała
miejsce
w
wielu
innych
europejskich
krajach.
Jak
wynika
z
naszych
rodzimych
doświadczeń
z
ostatnich
miesięcy,
podstawowa
opieka
zdrowotna
należy
do
tych
elementów
systemu
ochrony
zdrowia,
który
najskuteczniej
opiera
się
epidemii.
Wyłączenie
z
pracy
przychodni
POZ
z
powodu
zakażenia
personelu
lub
kontaktu
z
zakażonymi
zdarza
się
sporadycznie
i
zwykle
dzięki
sprawnej
organizacji
udaje
się
szybko
przywrócić
normalne
funkcjonowanie.
I to
wszystko
w
sytuacji,
gdy
lekarze
i
pielęgniarki
POZ
nie
mają
powszechnego
dostępu
do
testów
na
koronawirusa,
w
przeciwieństwie
do
personelu
medycznego
szpitali
czy
domów
pomocy
społecznej.
Jak
to
się
udaje?
-
Potrafiliśmy
skorzystać
z
nowych
narzędzi,
jakie
daje
nam
telemedycyna,
dzięki
czemu
mogliśmy
zamknąć
drzwi
przychodni
przed
koronawirusem,
ale
nie
przed
pacjentami
-
mówi
prezes
Porozumienia
Zielonogórskiego
Jacek
Krajewski.
-
Jednak
nowoczesne
technologie
to
nie
wszystko.
Są
one
w
naszym
przypadku
tym
bardziej
skuteczne,
im
lepiej
znamy
naszych
pacjentów.
Sprawdza
się
zatem
cała
idea
medycyny
rodzinnej.
Lekarz,
który
latami
leczy
pacjenta,
a
zwykle
też
jego
rodzinę,
ma
dogłębną
wiedzę
o
jego
stanie
zdrowia,
potrafi
zauważyć
niepokojące
sygnały
nawet
podczas
teleporady.
I z
drugiej
strony
-
jeśli
pacjent
ma
zaufanie
do
swojego
lekarza,
to
rozmowa
przez
telefon
wygląda
zupełnie
inaczej
niż
w
przypadku
takiego
kontaktu
dwóch
anonimowych
osób.
Kiedy
odbieram
w
przychodni
telefon,
słyszę
najczęściej
konkretnego
człowieka
z
całą
jego
zdrowotną
historią,
a
nie
tylko
kolejny
przypadek
z
problemem
do
rozwiązania.
Prezes
Porozumienia
Zielonogórskiego
uważa,
że
narzędzia
sprawdzone
w
czasie
epidemii
wyznaczą
także
kierunek
na
przyszłość.
Większość
pacjentów
doceniło
komfort
uzyskania
pomocy
medycznej
bez
wychodzenia
z
domu.
Należy
się
spodziewać,
że
także
po
epidemii
w
POZ
będzie
więcej
teleporad,
które
pozwalają
usprawnić
pracę
lekarzy,
a
dla
pacjentów
są
po
prostu
wygodne.
-
Życząc
kolegom
wytrwałości
i
zdrowia
z
okazji
Światowego
Dnia
Lekarza
Rodzinnego,
dziękuję
im
jednocześnie
za
wszystko,
co
robią
w
tym
trudnym
dla
nas
wszystkim
czasie
-
dodaje
Jacek
Krajewski.
-
Rzeczywiście,
zgodnie
z
tegorocznym
hasłem
naszego
święta,
jesteśmy
na
pierwszej
linii,
dajemy
radę
i
nawet
gdy
decydenci
o
nas
zapominają,
my
jesteśmy
z
naszymi
pacjentami.
Taki
właśnie
jest
sens
pracy
lekarza
i
tak
trzymajmy.
|
Odzież ochronna dla pracowników przychodni potrzebna od zaraz |
Opinia
eksperta
Porozumienia
Zielonogórskiego:
W dobie
epidemii
COVID-19
urzędnicy
Ministerstwa
Zdrowia,
NFZ i
Głównego
Inspektora
Sanitarnego
skupili
się na
działaniach
służącym
zapobieganiu
rozprzestrzeniania
się
zakażeń
koronawirusowych.
Niestety
brakuje
planów
zagwarantowania
w
nadchodzących
miesiącach
należytej
opieki
ambulatoryjnej
i
szpitalnej
pacjentom
niezakażonym.
Ich
potrzeby
zdrowotne
związane
m.in. z
chorobami
przewlekłymi
nie są
aktualnie
zaspokajane
w
należyty
sposób i
można
mieć
obawy
czy to
się w
najbliższym
czasie
zmieni.
Zgodnie
ze
schematem
działania
dla
podstawowej
opieki
zdrowotnej
na czas
epidemii,
opublikowanym
przez
GIS
13.03.,
a
przygotowanym
przy
współudziale
konsultanta
krajowego
medycyny
rodzinnej
i
ekspertów
Porozumienia
Zielonogórskiego,
od
połowy
marca
ok. 90 %
wizyt u
lekarza
POZ jest
realizowanych
w trybie
teleporad,
a
osobista
wizyta
pacjenta
w
przychodni
lub
wizyta
domowa
jest
realizowana
na
podstawie
zalecenia
lekarza
udzielonego
podczas
porady
telefonicznej.
Przeprowadzone
przez
Porozumienie
Zielonogórskie
analizy
dowodzą,
że
liczba
porad
udzielonych
pacjentom
przez
lekarzy
rodzinnych
zasadniczo
utrzymuje
się na
podobnym
poziomie
jak
przed
epidemią,
a
zadowolenie
z
funkcjonowania
podstawowej
opieki
zdrowotnej
jest
nawet
większe
niż
wcześniej,
o czym
świadczy
m.in.
brak
skarg do
NFZ na
funkcjonowanie
POZ.
Może
poza
przejściowymi
trudnościami
w
dodzwonieniu
się do
niektórych
przychodni,
co
skłoniło
zarządzających
nimi do
udostępnienia
pacjentom
dodatkowych
linii
telefonicznych.
Jednak
teleporady
nie
zaspokajają
wszystkich
potrzeb
zdrowotnych
pacjentów
w ramach
podstawowej
opieki
zdrowotnej
i
niektórzy
z nich
(aktualnie
ok.
5-10%)
proszeni
są do
osobistego
stawienia
się w
przychodni.
W dobie
epidemii
wszyscy
pacjenci
pozostający
w
bliskim
kontakcie
z
pracownikami
medycznymi
powinni
być
traktowani
jako
potencjalnie
zarażeni
COVID-19,
nawet
wtedy,
kiedy
nie
zgłaszają
objawów
infekcji
układu
oddechowego.
Przed
wizytą
każdy
pacjent
powinien
mieć
możliwość
dezynfekcji
rąk,
włożyć
jednorazowe
rękawiczki
i
założyć
maseczkę
chirurgiczną.
Natomiast
przyjmujący
lekarz
lub
pielęgniarka
muszą
być
ubrani w
zestaw
odzieży
ochronnej
składający
się co
najmniej
z maski
chirurgicznej
i
przyłbicy
lub
gogli
oraz
rękawiczek
jednorazowych
i
fartucha
ochronnego.
Niestety,
występują
nadal
duże
niedobory
środków
ochrony
indywidualnej,
zwłaszcza
jednorazowych
fartuchów
ochronnych,
których
od
miesiąca
nie
można
nigdzie
kupić!
Wszystkie
środki
ochrony
osobistej
będące w
dyspozycji
Państwa
Ministerstwo
Zdrowia
i
wojewodowie
kierują
do
szpitali
– nie
tylko
tych,
które
zajmują
się
pacjentami
zakażonymi
COVID-19,
ale
również
do
pozostałych.
Wydaje
się, że
o
istnieniu
przychodni
urzędnicy
zapomnieli.
Chociaż
może nie
do
końca….
Po
wielokrotnych
apelach
Federacji
Porozumienie
Zielonogórskie
przychodnie
otrzymały
do tej
pory po
15
litrów
środka
dezynfekcyjnego
oraz po
100 par
rękawiczek
i 100
sztuk
maseczek
chirurgicznych.
Taka
ilość to
jest
kropla w
morzu
potrzeb.
17.04.
został
opublikowany
przez
Ministra
Zdrowia
i
Głównego
Inspektora
Sanitarnego
komunikat
zalecający
wznowienie
wykonywania
obowiązkowych
szczepień
ochronnych
u dzieci
i
młodzieży,
ze
szczególnym
uwzględnieniem
kalendarza
szczepień
wymaganych
w
pierwszych
dwóch
latach
życia
dziecka.
Zalecono
zachowanie
szczególnych
środków
ostrożności
i użycie
środków
ochrony
osobistej.
Postulat
wznowienia
realizacji
szczepień
jest ze
wszech
miar
słuszny
i
popierany
przez
lekarzy
rodzinnych.
Pozostaje
jednak
drobny,
ale
bardzo
istotny
szczegół.
W jaki
sposób
przychodnie
mają
pozyskać
zalecany
w
komunikacie
zestaw
odzieży
ochronnej?
W ramach
realizacji
obowiązkowych
szczepień
ochronnych
sanepid
dostarcza
jedynie
szczepionki.
Dlaczego
Panowie
Minister
Zdrowia
i Główny
Inspektor
Sanitarny
„zapomnieli”
o
dopisaniu
środków
ochrony
indywidualnej
dla
lekarzy
i
pielęgniarek
do
szczepionek
przekazywanych
przychodniom
przez
Sanepid?
Od
początku
epidemii
COVID-19
nie
najlepiej
wygląda
realizacja
świadczeń
w
poradniach
ambulatoryjnej
opieki
specjalistycznej
(AOS),
które
również
dotkliwie
odczuwają
brak
środków
ochrony
osobistej.
Zgodnie
ze
zmienionymi
zapisami
umów z
NFZ
możliwe
jest
udzielanie
porad
telefonicznych
przez
lekarzy
wyłącznie
pacjentom
odbywającym
wizyty
kontrolne.
Natomiast
pacjenci
ze
skierowaniem
do
poradni
AOS nie
mogą
skorzystać
z
pierwszorazowej
porady w
trybie
rozmowy
telefonicznej
i
najczęściej
nadal
czekają
w
kolejce,
wydłużającej
się o
czas
bliżej
nieokreślony.
Apele
Federacji
Porozumienie
Zielonogórskie,
żeby
umożliwić
realizację
teleporad
u
wszystkich
pacjentów,
tak jak
to się
dzieje w
POZ,
spotkały
się z
odmową
ze
strony
Bernarda
Waśko,
Zastępcy
Prezesa
NFZ ds.
Medycznych.
W
efekcie
pacjenci
skierowani
do
poradni
AOS
czekają
na
poprawę
sytuacji
epidemiologicznej,
mogą co
najwyżej
skorzystać
z porady
lekarza
rodzinnego,
a w
przypadku
pogorszenia
stanu
zdrowia
z pomocy
pogotowia
ratunkowego
lub
szpitalnego
oddziału
ratunkowego.
Jeżeli
pacjent
znajduje
się już
pod
kontrolą
lekarza
AOS, ale
jego
stan
jest
stabilny,
to
najczęściej
musi też
czekać
na
wykonanie
wcześniej
zaplanowanych
badań
diagnostycznych,
które
wymagają
osobistej
wizyty w
przychodni,
takich
jak np.
EKG,
spirometria,
USG,
echokardiografia
czy
spirometria.
Podobnie
jest z
zabiegami
rehabilitacyjnymi
i
leczeniem
stomatologicznym.
Przychodnie
starają
się
przyjmować
pacjentów,
którzy
nie mogą
czekać,
na
przykład
kobiety
w ciąży,
wykorzystując
posiadane
niewielkie
zasoby
środków
ochrony
indywidualnej.
Jednak
bez
gwarancji
zaopatrzenia
w odzież
ochronną
ze
strony
Państwa,
w
nadchodzących
tygodniach
i
miesiącach
nie
będzie
możliwe
zapewnienie
ciągłości
realizacji
świadczeń
ambulatoryjnych
wymagających
osobistej
wizyty
pacjentów
w
przychodniach,
które są
konieczne
dla
utrzymania
ich w
zdrowiu.
Andrzej
Zapaśnik,
kierownik
przychodni
BaltiMed
w
Gdańsku,
członek
zarządu
Pomorskiego
Związku
Pracodawców
Ochrony
Zdrowia
|
POZ to najlepiej działający element systemu ochrony zdrowia w Polsce |
Agnieszka
Mastalerz-Migas: POZ
to
najlepiej
działający
element
systemu
ochrony
zdrowia
w Polsce
Aktualizacja
programu
specjalizacji
medycyny
rodzinnej,
zwiększenie
liczby
placówek
uprawnionych
do
przeprowadzania
szkolenia
specjalizacyjnego
i lepszy
nadzór
nad
jakością
tego
szkolenia
- to
pierwsze
zadania,
jakie
postawiła
przed
sobą
nowa
konsultant
krajowa
w
dziedzinie
medycyny
rodzinnej
dr hab.
Agnieszka
Mastalerz-Migas.
Na
stanowisko
konsultanta
została
powołana
19
lutego
br., ale
z
medycyną
rodzinną
jest
związana
od wielu
lat.
Pełni
funkcję
prezesa
zarządu
głównego
Polskiego
Towarzystwa
Medycyny
Rodzinnej,
jest
kierownikiem
Katedry
i
Zakładu
Medycyny
Rodzinnej
Uniwersytetu
Medycznego
im.
Piastów
Śląskich
we
Wrocławiu
oraz
wieloletnim
członkiem
Porozumienia
Zielonogórskiego,
ponieważ
od
kilkunastu
lat
prowadzi
praktykę
lekarza
rodzinnego.W
ocenie
konsultant
krajowej
ds
medycyny
rodzinnej
podstawowa
opieka
zdrowotna
w Polsce
funkcjonuje
bardzo
dobrze,
uwzględniając
realne
możliwości
systemu
i
stopień
finansowania.
- Mimo
tego, że
brakuje
lekarzy,
a poziom
finansowania
POZ jest
daleki
od
naszych
oczekiwań
i
potrzeb,
to
jednak
POZ
działa
sprawnie
- uważa
dr hab.
Agnieszka
Mastalerz-Migas.
-
Świadczą
o tym
setki
tysięcy
porad
udzielanych
każdego
dnia.
Rocznie
jest to
przeszło
150
milionów,
a to
oznacza,
że
przeciętny
Polak
odwiedza
swojego
lekarza
nawet 5
razy w
roku.
Nie
byłoby
to
możliwe
bez
determinacji
i dobrej
organizacji
lekarzy
rodzinnych
i innych
lekarzy
POZ, i
chwała
im za
to.
Konsultant
ds
medycyny
rodzinnej
zwraca
jednak
uwagę na
nierówny
dostęp
do POZ w
różnych
regionach
kraju.
Problem
braku
kadry
widać
najczęściej
w małych
miejscowościach,
gdzie
nie ma
kto
zastąpić
lekarza,
który
odszedł
na
emeryturę
lub
zmarł.
Takich
białych
plam w
systemie
nie
brakuje,
a
wieloletnie
zaniedbania
w
szkoleniu
specjalizacyjnym
powodują,
że
szybko
nie uda
się
wypełnić
luki
pokoleniowej.
Są i
powody
do
optymizmu:
- Od
kilku
lat, po
okresie
zastoju,
obserwujemy
większe
zainteresowanie
młodych
lekarzy
wyborem
specjalizacji
medycyny
rodzinnej
- mówi
dr hab.
Agnieszka
Mastalerz-Migas.
-
Przestała
się ona
jawić
jako
„gorsza”,
a
lekarze
zaczęli
dostrzegać
jej
potencjał,
doceniać
niezależność
lekarza
rodzinnego
i zalety
profesjonalnej,
kompleksowej
opieki
nad
pacjentem.
Problemem
pozostaje
zbyt
mała
liczba
akredytowanych
placówek,
które
oferują
szkolenie
specjalizacyjne
dobrej
jakości.
Jego
rozwiązanie
jest dla
mnie
priorytetowym
zadaniem
jako
krajowego
konsultanta
w
dziedzinie
medycyny
rodzinnej
i tym
zamierzam
się
zająć
już na
początku
kadencji.
|
Informacja
w
sprawie
zaświadczeń
500+ dla
niepełnosprawnych
|
Szanowni
Państwo,
Ustawodawca przyznając świadczenie 500+ osobom niezdolnym do
samodzielnej
egzystencji,
nie
wprowadził
zmian w
katalogu
nieodpłatnych
zaświadczeń
i
orzeczeń
dla osób
majacych
prawo do
świadczeń
finansowanych
przez
NFZ –
dlatego
lekarze
powinni
traktować
to
zaświadczenie
– tak
jak
każdy
inny
dokument
wydawany
na
życzenie
pacjenta
i
pobierać
za niego
opłatę
zgodną z
cennikiem
danej
placówki.
Wszelkie
uwagi w
tym
zakresie
powinny
być
kierowane
do
twórców
tej
legislacji.
ZUS za to zadbał
o siebie
biorąc
2,5
proc.
prowizji
od rządu
za to
zadanie.
|
500+ dla
niepełnosprawnych
to
tysiące
dodatkowych
pacjentów
w POZ
|
1
października
wejdzie
w życie
ustawa o
świadczeniu
uzupełniającym
dla osób
niezdolnych
do
samodzielnej
egzystencji
(tzw.
500+ dla
niepełnosprawnych).
Według
szacunków
ZUS, o
świadczenie
może się
ubiegać
nawet
850
tysięcy
osób.
Większość
z nich
zjawi
się w
przychodniach
POZ po
zaświadczenie
o stanie
zdrowia.
- Już teraz w praktykach lekarzy rodzinnych obserwujemy
pierwszą
falę
tych
osób, a
spodziewamy
się, że
będzie
ich
coraz
więcej -
przyznaje
ekspert
Porozumienia
Zielonogórskiego
Joanna
Szeląg.
-
Wnioski
o to
świadczenie
można
składać
bowiem
do marca
2020 r.
W
perspektywy
lekarzy
to
tysiące
dodatkowych
pacjentów,
przychodzących
tylko po
zaświadczenia
i
ograniczających
dostęp
do
lekarza
tym,
którzy
potrzebują
pomocy
ze
względu
na stan
zdrowia.
Zbliża
się
przecież
sezon
infekcyjny,
w którym
w
przychodniach
POZ
zawsze
jest
tłoczno.
Kto przyjdzie po zaświadczenie? Aby otrzymać świadczenie
uzupełniające
trzeba
złożyć
wniosek
wraz z
orzeczeniem
o
niezdolności
do
samodzielnej
egzystencji
(lub
orzeczeniem
o
całkowitej
niezdolności
do pracy
i
niezdolności
do
samodzielnej
egzystencji
albo
orzeczeniem
o
zaliczeniu
do I
grupy
inwalidów
wydanym
przed 1
września
1997 r.
przez
komisję
lekarską).
Jeśli ktoś nie ma takiego orzeczenia albo upłynął okres, na
który
zostało
ono
wydane,
do
wniosku
trzeba
dołączyć
zaświadczenie
o stanie
zdrowia
wydane
przez
lekarza
nie
wcześniej
niż na
miesiąc
przed
złożeniem
wniosku.
Ekspert Porozumienia Zielonogórskiego zwraca uwagę na jeszcze
dwie
kwestie:
- Zaświadczenie o stanie zdrowia potrzebne do wniosku jest
ważne
tylko
miesiąc
- dodaje
Joanna
Szeląg.
-
Pamiętajmy
też, że
zaświadczenia,
wydane
na
drukach
OL-9
wymaganych
przez
ZUS lub
N19 (KRUS)
są
płatne
przez
pacjenta,
zgodnie
z
cennikiem
obowiązującym
w
przychodni.
|
List otwarty do Prezesa NFZ dr Andrzeja Jacyny
|
Szanowny
Panie
Prezesie,
My niżej
podpisani,
reprezentujący
organizacje
skupiające
polskich
lekarzy
podstawowej
opieki
zdrowotnej
(lekarzy
rodzinnych),
zawsze
kierujemy
się
dobrem
polskiego
Pacjenta.
Mając na
uwadze
jak
najlepszą
jakość i
rozwój
systemu
ochrony
zdrowia,
przekonani
iż
adresujemy
te słowa
do Osoby
zdeterminowanej
w pracy
na rzecz
zdrowia
Obywateli,
lekarza,
humanisty,
a
zarazem
praktyka,
wobec
publicznie
wypowiedzianych
słów na
temat
podstawowej
opieki
zdrowotnej,
oświadczamy
co
następuje:
podstawowa
opieka
zdrowotna,
zarówno
w Polsce
jak i na
świecie,
jest
fundamentem
racjonalnego,
dostępnego
i
przyjaznego
systemu
ochrony
zdrowia.
Od ponad
25-ciu
lat POZ
zapewnia
holistyczną,
ciągłą
opiekę
wszystkim
pacjentom
i jest
gwarancją
stabilności
oraz
dostępności
systemu
ochrony
zdrowia.
Nie
należy
zapominać,
że ten
fundament
tworzą
ludzie:
lekarze,
pielęgniarki
i
położne,
którzy
związali
z POZ
swoje
życie
zawodowe.
Lekarze
rodzinni,
a także
inni
specjaliści
pracujący
w opiece
podstawowej
codziennie
realizują
opiekę
nad
pacjentami,
zapewniając
im
najlepszą
możliwą
diagnostykę,
profilaktykę
i
leczenie,
pomimo
ograniczonych
środków
finansowych,
ogromu
biurokracji
i braków
kadrowych,
które z
roku na
rok są
coraz
bardziej
dotkliwe.
W POZ w
ubiegłym
roku
zrealizowano
ponad
170 mln
porad,
co daje
ok. 700
tys.
porad
dziennie.
To
ogromna,
tytaniczna
wręcz
praca,
realizowana
przez
tysiące
zaangażowanych
lekarzy,
pielęgniarek,
położnych
POZ.
Analizując
wyniki
badań
satysfakcji
pacjentów,
to POZ
jest
najlepiej
ocenianym
przez
polskich
Pacjentów
elementem
systemu
i
gwarantem
jego
stabilności
i
dostępności,
to w POZ
nie ma
kolejek,
a
pacjenci
są
obsługiwani
w sposób
kompleksowy
na tyle,
na ile
pozwalają
możliwości
prawne i
finansowe.
Lekarze
rodzinni,
którzy
założyli
własne
praktyki,
decydując
się na
ryzyko
związane
z
funkcjonowaniem
w
realiach
działalności
gospodarczej
zasługują
na
najwyższe
uznanie
– bo nie
tylko
leczą,
ale
również
organizują
opiekę
zdrowotną
podopiecznym,
często
rezygnując
przez
wiele
lat z
urlopów,
życia
rodzinnego
– bowiem
zwłaszcza
w
mniejszych
ośrodkach
brak
kadr
jest
dojmujący.
To
dzięki
temu, że
tylu
lekarzy
rodzinnych
prowadzi
prywatne
praktyki,
zawierając
kontrakty
z NFZ,
POZ nie
zadłuża
się i
pomimo
skromnych
środków
–
zapewnia
opiekę
pacjentom.
Lekarze
rodzinni
nie mają
zapewnionego
czasu na
edukację,
rozwój
naukowy
–
wszystko
co
realizują,
odbywa
się w
ich
czasie
wolnym
(weekendy,
wieczory).
Wysoka
jakość i
efektywność
systemu
zdrowia
na
świecie
zawsze
wynika
ze
stałego
wzmacniania
opieki
podstawowej,
która
jako
jedyna
jest w
stanie
zapewnić
kompleksową,
dostępną
pacjentowi
opiekę,
natomiast
rolą
organizatora
systemu
jest
zapewnienie
możliwości
efektywnej
współpracy
ze
strukturami
opieki
specjalistycznej,
szpitalnej
i opieki
doraźnej.
Prosimy
o
szacunek
dla
zintegrowanego
podejścia,
które
odpowiada
za
efektywność
opieki
medycznej
w POZ,
gdzie
lekarz
rodzinny
-
zaufany
przewodnik
i
doradca
diagnozuje
i leczy
swoich
pacjentów.
Szanujmy,
że POZ
ciężko
pracuje,
mając do
dyspozycji
nie 20%
(co jest
standardem
światowym)
lecz
jedynie
13%
środków
płatnika.
Polską
medyczną
racją
stanu
jest
nade
wszystko
edukacja
obywateli
-zarówno
zdrowotna,
jak i
dotycząca
działania
systemu
ochrony
zdrowia.
Róbmy to
wspólnie,
naprawiajmy
system,
domagajmy
się
odpowiedniego
finansowania,
ale
proszę
nie
obarczać
winą za
niedomogi
systemu
ciężko
pracujących
ludzi.
To
nieprawda,
że „od
POZ
zaczyna
się całe
zło”.
Nie ma
naszej
zgody na
taką
narrację.
Profesjonaliści
medyczni,
opiekujący
się
Pacjentami
na
poziomie
podstawowym,
a
zarazem
często
zaangażowani
społecznicy
rozumieją
swoją
rolę w
systemie,
a będąc
w
dialogu
z
organizacjami
pacjenckimi,
publicznym
nabywcą
świadczeń
i
wszystkimi
podmiotami
w
systemie
wyrażają
stanowczo
i
solidarnie
wobec
Pana
oczekiwania,
iż Pana
wypowiedzi
będą
formułowane
w sposób
przemyślany
i
rzetelny.
Jacek
Krajewski
Prezes
Federacji
Porozumienie
Zielonogórskie
dr hab.
Tomasz
Tomasik
Prezes
Stowarzyszenia
Kolegium
Lekarzy
Rodzinnych
w Polsce
dr hab.
Agnieszka
Mastalerz-Migas
wiceprezes
Polskiego
Towarzystwa
Medycyny
Rodzinnej
(PTMR)
|
Prezes
NFZ
szykuje
wojnę z
lekarzami
podstawowej
opieki
zdrowotnej
|
Porozumienie
Zielonogórskie
sprzeciwia
się
wprowadzeniu
standardu
rachunku
kosztów
w
podmiotach
leczniczych
POZ,
które ma
wejść w
życie od
przyszłego
roku.
Zdaniem
Federacji,
taki
obowiązek
uderzy
szczególnie
w małe
poradnie
lekarzy
POZ,
przysparzając
lekarzom
niepotrzebnej
biurokratycznej
pracy
kosztem
czasu
dla
pacjentów,
którego
i tak
brakuje.
Ponadto
Federacja
domaga
się
udziału
w
pracach,
Agencji
Oceny
Technologii
Medycznych
i
Taryfikacji,
które
obecnie
odbywa
się bez
jej
udziału,
choć w
dużej
mierze
dotyczą
POZ.
W
Agencji
Oceny
Technologii
Medycznych
i
Taryfikacji
trwają
prace
nad
standardem
rachunku
kosztów
w
podmiotach
leczniczych,
wprowadzanym
na
podstawie
noweli
ustawy o
świadczeniach
opieki
zdrowotnej
finansowanych
ze
środków
publicznych
z dnia
22 lipca
2014
roku,
która
wchodzi
w życie
1
stycznia
2020 r.
Art. 31
lc ust.
6
wprowadza
zapis,
zgodnie
z którym
wszyscy
świadczeniodawcy,
którzy
zawarli
z NFZ
umowy o
udzielanie
świadczeń
zdrowotnych
będą
zobowiązani
do
stosowania
standardu
rachunku
kosztów
opracowanego
według
zaleceń
zawartych
w
rozporządzeniu
ministra
zdrowia.
Oznacza
to, że
od 1
stycznia
przyszłego
roku
każdy
świadczeniodawca,
niezależnie
od formy
prawnej
prowadzonej
działalności,
ilości
zatrudnionego
personelu,
liczby
pacjentów
czy
zakresu
realizowanych
świadczeń
będzie
zobowiązany
do
prowadzenia
bardzo
szczegółowego
rachunku
kosztów.
Zdaniem
Porozumienia
Zielonogórskiego
wykracza
on
znacznie
poza
rachunki
prowadzone
dla
potrzeb
własnych
czy
rozliczeń
fiskalnych.
- W
naszej
opinii,
nowela
przygotowana
przez
ówczesnego
ministra
zdrowia
Bartosza
Arłukowicza
jest
zbyt
daleko
idąca i
nie może
się
ostać w
obecnie
projektowanym
kształcie
- mówi
wiceprezes
Porozumienia
Zielonogórskiego
Marek
Twardowski.
- Nie
sposób
bowiem
wymagać,
by np.
jednoosobowo
udzielający
świadczeń
lekarz
lub małe
praktyki
POZ
przygotowywały
szczegółowy
rachunek
kosztów
według
standardów,
którym
sprostać
mogą
jedynie
wykwalifikowane
służby
księgowe
dużych
podmiotów
leczniczych.
Lekarze
POZ
przyjmują
dziennie
po
kilkudziesięciu
pacjentów
i już
teraz są
zbyt
obciążeni
biurokratycznymi
i nikomu
niepotrzebnymi
czynnościami.
Dodawanie
im
kolejnych
czasochłonnych
i
absurdalnych
obowiązków
jest nie
do
przyjęcia.
Spowoduje
to
również
niechęć
młodych
lekarzy
do
podjęcia
pracy w
POZ.
Zarząd
Federacji
Porozumienia
Zielonogórskiego
zwrócił
się w
tej
sprawie
do
prezesa
Agencji
Oceny
Technologii
Medycznych
i
Taryfikacji,
przedstawiając
swoje
uwagi do
projektowanych
zmian i
wnosząc
o
włączenie
do prac
nad nimi
także
swoich
przedstawicieli.
Prace te
dotyczą
w dużym
stopniu
podmiotów
podstawowej
opieki
zdrowotnej,
a mimo
to
Federacja
nie
została
o nich
poinformowana.
W piśmie
do
prezesa
AOTMiT
podano
wiele
mówiący
o
standardach
informacyjnych
przykład:
informacja
o
organizowanej
konferencji
dotyczącej
projektu
prac nad
standardem
rachunku
kosztów
w
podmiotach
leczniczych
została
zamieszczona
na
stronie
internetowej
agencji
na dzień
przed
jej
terminem,
co
uniemożliwiło
udział w
niej
przedstawicielom
Porozumienia
Zielonogórskiego.
Federacja
zapowiada
interwencje
w tej
sprawie
u
ministra
zdrowia
i
prezesa
NFZ.
|
Prezes
NFZ
szykuje
wojnę z
lekarzami
podstawowej
opieki
zdrowotnej
|
4
lipca
br.
prezes
NFZ
Andrzej
Jacyna
wypowiedział
wojnę
lekarzom
rodzinnym.
Uczynił
to
na
posiedzeniu
Parlamentarnego
Zespołu
ds.
Organizacji
Ochrony
Zdrowia,
którego
tematem
była
sytuacja
szpitali
wojewódzkich.
Podczas
dyskusji
dotyczącej
problemów
z
obsadą
dyżurów,
stwierdził,
że
lekarze
rodzinni
powinni
mieć
obowiązek
obsady
dyżurów
w
nocnej
pomocy
lekarskiej.
Zarzucił
im
„wyłgiwanie
się”
od
pracy,
gdy
faktycznie
przyjmują
chorych
przez
50
godzin
w
tygodniu,
wykonując
blisko
170
mln
porad
rocznie
i
będąc
najlepiej
ocenianym
przez
polskich
chorych
elementem
systemu
opieki
zdrowotnej
i
gwarantem
jego
stabilności.
Mówiąc
to
wykazał
się
ignorancją
i
nieznajomością
polskich
oraz
międzynarodowych
przepisów
dotyczących
tego
sektora
ochrony
zdrowia,
a
także
amnezją,
gdyż
m.in.
jednym
z
głównych
powodów
powstania
Porozumienia
Zielonogórskiego
w
2003
roku
była
właśnie
groźba
narzucenia
lekarzom
rodzinnym
w
Polsce
dodatkowej,
całodobowej
i
całorocznej
opieki
nad
pacjentami
zadeklarowanymi
do
ich
praktyk.
Doprowadziło
to
wówczas
do
kryzysu
w
podstawowej
opiece
zdrowotnej
i
uświadomiło
rządzącym
fundamentalną
rolę
lekarzy
rodzinnych.
Prezes
Jacyna
zapowiedział
zmiany
ustawowe
i
przygotowanie
ich
projektów
do
połowy
października
i
oświadczył:
Myślę,
że
po
wyborach
to
jest
czas
na
stoczenie
twardej
dyskusji
z
tym
towarzystwem…
Ponadto
zdradził
swoją
wizję
systemu
podstawowej
opieki
zdrowotnej:
od
POZ-u
zaczyna
się
wszelkie
zło
i
później
już
idzie
w
górę,
konsekwencje
wydarzeń
są
znane,
rozbicie,
kiedyś
były
takie
fajne
ZOZ-y
na
poziomie
powiatów,
gdzie
było
wszystko
naraz
i
lekarze
się
przemieszczali
z
jednego
miejsca
do
drugiego
wedle
życzenia
dyrektora
tej
jednostki
–
jakoś
to
działało,
no
wadą
było
to,
że
system
polegał
na
dzieleniu
na
podziałki,
tam
gdzieś
na
poziomie
województwa.
No
ale
jak
przypomnimy
sobie
współpracę
pomiędzy
poszczególnymi
zakresami
świadczeń,
to
ona
była
dużo
lepsza
niż
dzisiaj.
I
trzeba
szukać
rozwiązań
żeby
to
zrobić…
Słowa
Jacyny
wstrząsnęły
całym
środowiskiem
lekarzy
rodzinnych.
Są
głęboko
oburzeni
a
Zarząd
Porozumienia
Zielonogórskiego
skierował
już
do
premiera
skargę
w
tej
sprawie.
-
(…)
Jakiekolwiek
administracyjne
nakazy
i
zakazy,
nawet
Prezesa
NFZ,
nie
poprawią
opieki
nad
pacjentem,
jeśli
zostaną
wprowadzone
arbitralnie,
wbrew
dotychczasowym
doświadczeniom
i
wspólnym
ustaleniom.
(…)
Nasze
zdumienie
budzi
także
to,
że
dotychczasowe
relacje
Federacji
Porozumienie
Zielonogórskie
z
Ministerstwem
Zdrowia
i
Narodowym
Funduszem
Zdrowia
układały
się
należycie.
(…)
Wypowiedzenie
takich
poglądów,
na
kilka
dni
przed
rozpoczęciem
rozmów
o
nowych
wspólnych
projektach
jest
odebrane
przez
Federację
jako
świadoma
chęć
niedopuszczenia
do
ich
pozytywnego
finału
-
napisał
w
liście
do
Mateusza
Morawieckiego
prezes
PZ
Jacek
Krajewski.
-
Najbardziej
szokujące
jest
to,
że
prezes
NFZ
tęskni
za
przywróceniem
socjalistycznego
systemu
podstawowej
opieki
zdrowotnej,
której
problemy
do
dziś
pamiętają
nasi
starsi
pacjenci
i
leczący
ich
wówczas
lekarze.
Nie
dał
sobie
komunizmu
z
piersi
wyrwać?
–
mówi
Marek
Twardowski
-
Najgorsze,
że
Jacyna
mając
wieloletnią
znajomość
systemu
ochrony
zdrowia
w
Polsce
–
udowodnił
to
przecież
mówiąc
m.in.
o
starzejących
się
lekarzach
rodzinnych,
ich
niedoborach
oraz
problemach
z
rezydenturą
w
podstawowej
opiece
zdrowotnej
–
chce
swoje
winy
w
zarządzaniu
zrzucić
na
innych
by
utrzymać
się
na
stołku
prezesa
–
komentuje
Tomasz
Zieliński.
-
Obraża
nas
nie
tylko
jego
ignorancja
ale
przede
wszystkim
arogancja.
Jak
można
nazwać
nas
towarzystwem,
z
którym
po
wyborach
trzeba
będzie
twardo
dyskutować?
A
może
to
premier
powinien
twardo
podyskutować
z
prezesem
jeszcze
przed
wyborami?
I
wytłumaczyć,
że
chorzy
pacjenci
nie
oczekują
powrotu
do
socjalistycznej
służby
zdrowia
z
poziomem,
który
reprezentowała
–
zastanawia
się
Marek
Sobolewski.
Prezes
Federacji
Porozumienie
Zielonogórskie
Jacek
Krajewski
kończy
swój
list
do
premiera
RP
słowami:
Środowisko,
które
reprezentujemy
wykonuje
razem
z
całym
naszym
społeczeństwem
ciężką
pracę
dla
sprostania
dzisiejszym
wyzwaniom
i
wkłada
ogromny
wysiłek
w
umożliwienie
Pacjentom
uzyskiwanie
świadczeń
na
poziomie
spełniającym
wymogi
aktualnej
wiedzy
medycznej
oraz
zapewnienie
jak
najlepszej
dostępności.
Opinie
Prezesa
Jacyny
są
dla
nas
głęboko
krzywdzące,
budzą
rozgoryczenie
i
wzburzenie.
Liczymy
na
to,
że
Pan
Premier
jako
zwierzchnik
Prezesa
Narodowego
Funduszu
Zdrowia
wyciągnie
wobec
nieprzemyślanych
opinii
tego
urzędnika
stosowne
konsekwencje.
Natomiast
w
piśmie,
które
zostało
przesłane
do
ministra
zdrowia
Łukasza
Szumowskiego,
Jacek
Krajewski
pyta:
1.
Czy
wypowiedź
Prezesa
NFZ
jest
oficjalnym
stanowiskiem
kierowanego
przez
Pana
Resortu?
2.
Czy,
po
przeprowadzonych
wyborach,
planowana
jest
zmiana
dotychczasowego
modelu
organizacyjnego
i
właścicielskiego
POZ?
3.
Kto
będzie
odpowiadał
za
chaos
wywołany
wdrażaniem
pomysłów
Prezesa
NFZ
Andrzeja
Jacyny?
Lekarz
nie jest
sekretarką
Trudno
znaleźć
gorzej
wynagradzany
zawód"
Podwyżki
w
służbie
zdrowia
-
Radziwiłł
proponuje
50
groszy
Lekarze,
pielęgniarki
i
studenci
medycyny
jadą do
pracy za
granicą
Strajkują
lekarze
szpitalni
Minister
zdrowia
się
pojawił,
na
pytania
nie
chciał
odpowiadać
"Głodowe
pensje, precz z wyzyskiem"
"By
leczyć
trzeba
żyć".
Pierwszy
taki
protest
Wielki
protest
służby
zdrowia
w
Warszawie
"Nie
samym
powołaniem
medyk
żyje"
"Wszyscy
medycy są na ulicy!" Idą przez Warszawę
Bukiel:
Północnokoreański
sposób
na
kolejki
Rzecznik
praw
obywatelskich
zajął
się
sprawą
śmierci
anestezjolożki
|
BEZ
DODATKOWYCH
SIŁ I
ŚRODKÓW
REFORMA
SIĘ NIE
UDA
|
|
Czy
lekarze
POZ
przedłużą
kontrakty
z NFZ?
|
30
czerwca
tracą
ważność
tegoroczne
umowy
z
NFZ
w
podstawowej
opiece
zdrowotnej.
Porozumienie
Zielonogórskie
–
jedyna
reprezentatywna
organizacja
świadczeniodawców
POZ
– od
wielu
tygodni
negocjuje
z
funduszem
warunki
nowych
umów.
Ostatnie
spotkanie
jej
przedstawicieli
z
p.o.
prezesa
NFZ
(15
czerwca)
nie
zakończyło
się
żadnymi
ustaleniami.
Z
notatki
ze
spotkania
zamieszczonej
na
stronie
NFZ
wynika,
że
PZ
nie
przyjęło
propozycji
wzrostu
wartości
współczynników
korygujących
od 1
września
2016
r. W
rzeczywistości
jednak
sedno
braku
porozumienia
leży
gdzie
indziej:
-Nie
było
pola
do
jakichkolwiek
rozmów,
bo
NFZ
przedstawił
błędne
dane
liczbowe,
dotyczące
finansowania
POZ
–
wyjaśnia
prezes
PZ
Jacek
Krajewski.
-
Już
po
spotkaniu
fundusz
naprawił
swój
błąd,
otrzymaliśmy
inną
wersję,
tym
razem
prawidłową.
Na
tej
podstawie
jesteśmy
gotowi
dalej
pracować
nad
kształtem
nowych
umów.
Negocjacje
prowadzone
przez
Porozumienie
Zielonogórskie
dotyczą
także
przekazania
na
rzecz
POZ
części
nadwyżki
finansowej,
wynikającej
z
tegorocznego
planu
finansowego
NFZ.
W
opinii
PZ,
powstanie
takiej
nadwyżki
to
dobra
okazja,
by
zrealizować
wielokrotne
zapowiedzi
ministra
zdrowia
o
konieczności
wzmocnienia
POZ.
Zdaniem
Porozumienia
Zielonogórskiego
nie
jest
to
możliwe
bez
ruchów
finansowych.
Wbrew
propagandzie,
szerzonej
zwłaszcza
za
czasów
b.
ministra
zdrowia
Bartosza
Arłukowicza,
nie
chodzi
o
to,
że
lekarze
chcą
więcej
zarabiać.
Największym
problemem
w
POZ
są
wieloletnie
błędy
i
zaniedbania
kolejnych
rządów,
które
doprowadziły
do
tego,
że
ten
(jak
sama
nazwa
wskazuje)
PODSTAWOWY
element
systemu
dryfuje
na
skraj
zapaści.
-Pamiętajmy,
że
jesteśmy
także
pracodawcami
–
dodaje
prezes
PZ
Jacek
Krajewski.
-
Zatrudniamy
choćby
pielęgniarki,
które
w
POZ
są
też
zapracowane
i
powinny
być
odpowiednio
wynagradzane.
Nam
zależy
przede
wszystkim
na
poprawie
jakości
świadczeń
w
POZ.
Nie
da
się
tego
zrobić,
jeśli
obciążony
biurokracją
lekarz
ma
często
dla
pacjenta
7
minut.
Lekarze
POZ
są
coraz
starsi,
a
młodzi
nie
są
chętni
do
wybierania
specjalizacji
z
medycyny
rodzinnej
i
pracy
w
przychodniach.
Luka
pokoleniowa
nieustannie
się
pogłębia,
dlatego
stworzenie
mechanizmów
–
także
finansowych
–
zachęty
do
pracy
w
POZ
jest
jedną
z
pilniejszych
potrzeb
reformy
systemu.
|
Karta
kolonijna
bez
wpisu
lekarza
|
Wielu
organizatorów
wypoczynku
dla
dzieci i
młodzieży
posługuje
się
nieaktualnymi
wzorami
kart
kwalifikacyjnych,
bezpodstawnie
żądając
wpisu
lekarza.
Naraża
to
rodziców
na
niepotrzebne
wizyty w
przychodni,
gdzie w
dodatku
spotkają
się z
odmową –
bo
według
obowiązujących
przepisów
to nie
lekarz,
ale
rodzice
podpisują
się pod
informacjami
na temat
zdrowia,
zawartymi
w
formularzu.
-Tę
kwestię
regulują
przepisy
rozporządzenia
ministra
edukacji
w
sprawie
wypoczynku
dzieci i
młodzieży
(aktualna
wersja z
30 marca
2016 r.)
–
wyjaśnia
ekspert
Porozumienia
Zielonogórskiego
Joanna
Szeląg.
–
Załącznik
nr 6 do
tego
rozporządzenia
zawiera
wzór
karty
kwalifikacyjnej
uczestnika
wypoczynku.
Nie ma w
nim
miejsca
na wpis
lekarza.
Pod
rubrykami
z
informacjami
o stanie
zdrowia
czy
przebytych
szczepieniach
ochronnych
podpisują
się
rodzice
lub
opiekunowie.
To
zresztą
słuszne
rozwiązanie,
bo
kolonie
czy
obozy
dla
dzieci
to
przecież
zwykła
zwykła
rekreacja,
nie ma
potrzeby
lekarskiej
kwalifikacji.
Inna
sprawa,
gdy
wypoczynek
jest o
podwyższonym
ryzyku
zdrowotnym
(np.
obóz
sportowy).
Wówczas
po
stronie
organizatora
leży
odpowiednie
zabezpieczenie,
a dzieci
powinny
być
kwalifikowane
przez
lekarza
medycyny
sportowej
– czyli
także
nie
przez
lekarza
rodzinnego.
Rozporządzenie
ministra
edukacji
w
sprawie
wypoczynku
dzieci i
młodzieży
było
znowelizowane
30 marca
2016 r.,
ale brak
kwalifikacji
lekarskiej
do
wypoczynku
dzieci i
młodzieży
nie jest
nowością
–
obowiązuje
od lat.
Tym
bardziej
trudno
zrozumieć,
dlaczego
niektórzy
organizatorzy
wciąż
upierają
się przy
swoim.
|
Konieczne
zmiany
w
systemie
przepływu
danych
medycznych
|
W
opublikowanym
niedawno
raporcie
na temat
prowadzenia
dokumentacji
medycznej
Najwyższa
Izba
Kontroli
zwraca
uwagę na
nieprawidłowości,
stwierdzone
u
większości
kontrolowanych
podmiotów.
Część z
nich
według
izby
wynika z
nienależytej
staranności
personelu.
Takie
przypadki
w
istocie
zasługują
na
krytykę,
jednak
Porozumienie
Zielonogórskie
wskazuje,
że sedno
problemu
leży
gdzie
indziej.
Skontrolowanym
podmiotom
podstawowej
opieki
zdrowotnej
NIK
zarzuca
m.in.
brak w
dokumentacji
informacji
o
przeprowadzonych
zabiegach
lub
operacjach,
pobytach
w
szpitalu
czy
poradach
u
specjalistów.
- Często
o nich
po
prostu
nie
wiemy –
tłumaczy
lekarz
rodzinny
i
ekspert
Porozumienia
Zielonogórskiego
Małgorzata
Stokowska-Wojda.
- W
praktyce
wygląda
to tak,
że
pacjent,
który
np.
leczył
się u
specjalisty,
otrzymuje
od niego
w formie
papierowej
informację
dla
lekarza
POZ o
przebiegu
leczenia.
Czy
zaniesie
ją do
swojej
przychodni?
Jeden to
zrobi,
inny
nie.
Przy
systemie,
opartym
o
świstki
papieru,
luki w
dokumentacji
są
nieuniknione
i trudno
z nich
czynić
zarzut
lekarzom,
którzy
nie mają
odpowiednich
narzędzi.
Takim
narzędziem
mógłby
być
choćby
już
funkcjonujący
ZIP
(Zintegrowany
Informator
Pacjenta),
zawierający
wszystkie
dane
medyczne.
Mógłby –
ale nie
jest, bo
z
niezrozumiałych
powodów
lekarze
nie mają
do niego
dostępu.
Brak
wiedzy
lekarza
na temat
przebiegu
leczenia
jest
niekorzystny
przede
wszystkim
z punktu
widzenia
korzyści
samego
pacjenta.
Eksperci
Porozumienia
Zielonogórskiego
wielokrotnie
zwracali
uwagę na
nadmiar
obowiązków
biurokratycznych,
dotyczących
m.in.
prowadzenia
dokumentacji.
Także
NIK
zauważa
problem,
podkreślając
w
raporcie
brak
czasu na
uzupełnianie
dokumentacji.
Jednocześnie
NIK we
wnioskach
pokontrolnych
zwróciła
się do
ministra
zdrowia
o
doprecyzowanie
procedury
udostępniania
dokumentacji
medycznej.
W jej
ocenie
przepisy
dotyczące
prowadzenia
i
udostępniania
dokumentacji
medycznej
nie
precyzują
niektórych
kwestii
istotnych
w tej
sprawie.
„W
efekcie
świadczeniodawcy
przyjmują
w swojej
działalności
różne
rozwiązania
organizacyjne,
nie
zawsze
korzystne
dla
pacjentów”
-
czytamy
w
raporcie.
-Warto
jednak
zauważyć,
jak
niewielka
jest
skala
tego
problemu,
mimo że
jest on
często
nagłaśniany
(a wręcz
wyolbrzymiany)
np.
przez
Rzecznika
Praw
Pacjenta
– dodaje
Małgorzata
Stokowska-Wojda.
- NIK
ustaliła,
że do 24
świadczeniodawców
objętych
kontrolą
w
badanym
okresie
wpłynęło
ok. 38
tysięcy
wniosków
o
udostępnienie
dokumentacji
medycznej.
Tymczasem
skarg na
nieprawidłowości
związane
z jej
uzyskaniem
było
zaledwie
19.
|
|
|
Spotkanie
w
Ministerstwie
Zdrowia
|
Prezes
Federacji
PZ
Jacek
Krajewski
wraz
z
wiceprezesem
Markiem
Twardowskim
spotkali
się
we
wtorek
19
kwietnia
b.r.
z
Ministrem
Zdrowia
Konstantym
Radziwiłłem
.Głównym
tematem
spotkania
były
zasady
kontraktowania
świadczeń
w
POZ
,
które
będą
obowiązywać
od
czerwca
do
końca
2016
roku.Podczas
rozmów
nie
zapadły
wiążące
ustalenia.Zaplanowano
kolejne
spotkania
poświęcone
temu
ważnemu
dla
wszystkich
lekarzy
POZ
zagadnieniu.
Na
ile
obecny
rząd
wycenia
pracę
lekarza?
Lekarze
kontra
media.
Będą
zespoły
szybkiego
reagowania?
Korzystałeś
z opieki medycznej, a nie masz do tego uprawnień?
Spodziewaj się rachunku od NFZ
Podwyżki
pielęgniarek
kosztem
nadwykonań
NFZ:
Niezbędne
coroczne
zwiększanie
finansowania
o ok.
500 mln
zł
OECD:
Pacjent w Polsce czeka i stara się przeżyć
Bukiel
współczuje
Radziwiłłowi
|